Życie bez ograniczeń. To lubię.

Życie bez ograniczeń. To lubię.

Nie lubię być ograniczana, Pączek też. Obstawiam, że nikt z Nas nie lubi tego uczucia. Okej. Fajnie jest mieć plan na życie i wszystko pod kontrolą, ale staram się nie zapominać o odrobinie miejsca na spontaniczność. I pomimo tego, że ja jestem zawsze przygotowana (mam takie swoje 3 topowe gadżety, bez których nie ruszam się z miejsca) tak reakcji mojego ukochanego małżonka nie zawsze mogę być pewna. Tak właśnie było z tą sesją. O mały włos a nie odbyłaby się wcale. Ale o tym za chwilę.

Mati poznaje świat całym sobą. Totalnie całym :) A ja staram się mu tego nie utrudniać bo pamiętam sama jak odbierałam świat kiedy byłam mała. Jesień miała dla mnie inny zapach niż lato, morska woda miała paradoksalnie inną konsystencję niż ta z kranu (a może to dlatego, że to nasze morze takie brudne? :)). Wszystko musiałam dotknąć, powąchać… nawet przykleiłam sobie kiedyś język do sopla lodu! Ale już wiem jak „smakuje” zimno :) To są fajne wspomnienia i przeżycia. Trzeba się wczuć w rolę dziecka, przypomnieć sobie trochę swojego dzieciństwa i ułatwiać a nawet stwarzać takie okazje! (nie tą z soplem lodu ofc :)).

Moje top 3, bez którego nie ruszam się z domu to: zestaw ubrań na zmianę, smoczek i… Ameryki nie odkrywam, ale…

Chusteczki nawilżane to wynalazek stulecia i nieopisane usprawnienie naszego życia. Upyciana buzia „jedzeniem na mieście”? Chusteczka nawilżana i po problemie. Czarne „jąki” po zabawie w piaskownicy? Chusteczka nawilżana i można jeść spokojnie „jabło”. Zmiana pieluchy w trakcie spaceru? Chusteczka nawilżana (no dobra, może tu by się przydało w liczbie mnogiej), chusteczki nawilżane i idziemy dalej na podbój świata (ostatnio świat podbijam z nowymi Kindii, ale o tym też za chwilkę :)).

A teraz: Żuchwa i wzdychanie, znasz to? Czyli dlaczego sesja wisiała na włosku.

Wracaliśmy właśnie z Lubelszczyzny z Matim i Maćkiem. Jechaliśmy nową trasą, prosto do nowego domu. I kiedy tak zachwycałam się terenami, które z miejskich świateł i bloków zamieniły się w końcu w małe miasteczka, lasy i pola nagle zobaczyłam przepiękny tunel drzew. Minęliśmy go, ale nie mogłam dać za wygraną.

– Maciek, chodź tam się wrócimy. Te drzewa są takie bajkowe, ta wiejska droga. Będą czadowe zdjęcia! – powiedziałam. Krótka piłka. Lubię takie tematy. Maciek niestety nie…

Nie mogę Ci nawet wstawić tutaj jakiejś jego odpowiedzi bo żadnej nie dostałam. Mój mąż nie przepada za nagłym zmienianiem planów. Ja z reguły nie mam z tym problemu, ale Maciek nadrabia za nas dwoje :) Czy Twojemu facetowi też rusza się tak dziwnie żuchwa kiedy go coś wkurza? I też słyszysz to niemalże bezdźwięczne westchnięcie? Dla mnie niesamowicie głośne, bo robi mi się najzwyczajniej w świecie przykro. A przynajmniej robiło, do kiedy nie zignorowałam kilku tych westchnięć. Tym razem też tak zrobiłam. Wiedziałam, że półgodzinny spacer w takiej scenerii wpłynie dobrze na każde z nas. Nie pomyliłam się.

Najlepsza żona to ta, która nie daje za wygraną.

Kiedy tylko wypuściliśmy Matiego z samochodu, kiedy rozpędził się jak szalony robiąc specjalnie burzę piaskową wokół siebie i zaczął śmiać się w niebogłosy (tak, to jest takie dziecko, któremu do szczęścia wystarczy kawałek piaszczystej drogi), nieszczęśliwa mina Maćka zniknęła. A kiedy nieoczekiwanie na drodze pojawił się „Pan i Konik”, co wywołało falę emocji u Matiego widziałam w oczach Maćka niemalże wielki napis „DZIĘKUJĘ, ŻE SIĘ MNIE NIE SŁUCHASZ ŻONO” :)

Mati jest na etapie fascynacji wszystkim. Jego radość jest spotęgowana tym, że potrafi już się z nami porozumiewać więc kiedy konik przejeżdża, Mati może krzyczeć wniebogłosy „Konik Mama! Konik i Pan!!!”. Ostatnio zaczął się etap sprawdzania naszej wytrzymałości. Mati mówi, że „spjawdzia pasek” po czym rzuca się na ziemię i rzeczywiście ten piasek sprawdza. Nie wiem co tam jest do sprawdzania, wiem natomiast jak po tym sprawdzaniu wyglądają jego łapki. Wiem też, że za chwilę będzie chciał „jeść jabło” albo przytulić maskotkę robiąc z białej owieczki, czarną owcę. Luz. Nie wzrusza mnie to. Nie chcę ograniczać mojego dziecka bo tak jak Ci kiedyś pisałam „Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko”. I nie ma co przeżywać tego, co nierozerwalne z dzieciństwem. Wystarczy być na to przygotowanym.

2 10

1

3 6 7

5

Dla każdego coś dobrego.

Żarciki na bok, bo tu poważne tematy mają być! :) Chusteczek nawilżanych są całe zastępy. Całe masy! Jedne są delikatne, drugie ładnie pachną. Pamiętam jak my testowaliśmy chusteczki. Musiały być dobrze nawilżone, no i oczywiście spełniać swoją podstawową funkcję, czyli dobrze oczyszczać i pielęgnować delikatną skórę małego Matiego. Teraz, kiedy już podrósł, zwracam również uwagę, żeby dobrze nawilżały, bo smarowanie kremikiem rączek, które za chwilę wylądują w „pasku” albo innym obklejaczu raczej nie należy do najprzyjemniejszych doznań i dla dziecka i dla rodzica.

Marki Kindii chyba przedstawiać nikomu nie muszę. Natomiast z przyjemnością przedstawiam Ci ich chusteczki w nowej odsłonie. Cała gama zrobiona tak, że każdy znajdzie coś dla siebie. Lepiej bym tego nie wymyśliła. Chusteczki po prostu rosną razem z dzieckiem. Zobacz sama:

PACZKI

Kiedy bobik nam się rodzi potrzebujemy czegoś delikatnego i dostosowanego do potrzeb noworodka. Co zrobiło Kindii? Dodało do wszystkich chusteczek emolienty, oparta na nich ulepszona formuła zapewnia, że skóra dziecka będzie chroniona i nawilżona, a my zapomnimy o problemach związanych z podrażnieniami czy alergią. Dla najmłodszych dzieci Kindii oferuje chusteczki New Baby Care, które można stosować już od 1 dnia życia. Dodatkowo marka postawiła na przyjazne dla środowiska technologie. Jak się doczytałam na nowej stronie – chusteczki zostały wyprodukowane w technologii przyjaznej dla środowiska naturalnego (włóknina Arvell).

Bobik podrasta. I tu stajemy na rozwidleniu. Albo nasze dziecko ma skórę normalną albo wrażliwą. I do tego przydałoby się użyć różnych produktów. Bo i tak i tak używamy chusteczek. Dobrze więc użyć tego, co idealne dla typu skóry dziecka. Stworzono więc bezzapachowe chusteczki z pantenolem, który łagodzi podrażnienia skóry wrażliwej (te różowe Ultra Sensitive) i takie do skóry normalnej (te niebieskie Skin Balance), które oprócz oczyszczania i odświeżania nasączone są nawilżającym olejkiem migdałowym i witaminą E.

Okiem marketingowca.

Super przejrzystość i ja to pochwalam. Chusteczki zawsze kupujemy. Fajnie natomiast jest móc dostosować je idealnie do typu skóry naszego dziecka tak jak dobieramy sobie podkład do rodzaju naszej cery.

Nie wiem jak Ty się na to patrzysz, może Ci przynudzam. Ja patrzę się na to nie tylko z punktu matki, ale również z punktu marketingowca. Nowa szata graficzna wyszła Wam świetnie Kindii, czysto, przejrzyście i bez zbędnego „krzyku”, a przy tym ze wszystkimi niezbędnymi informacjami na opakowaniu. Jest element spójny z tymi buźkami na czapeczkach. Wyglądają słodko. BHAWO Kindii. Mi się podoba. A Tobie? :)

11 12 13 13b 15 14 16 17 18 8 19