TU TERAZ

Pieniądze na kulturę i festiwal Transatlantyk w Łodzi

Transatlantyk Festival 2017 odbędzie się w dniach 14-21 lipca. Łódź utrzymała dotację dla imprezy w wysokości trzech milionów złotych. W środę radni rozdzielili pieniądze na [...]

TU TERAZ

Pogoda w Łodzi i regionie na piątek, 30 grudnia

Prognoza pogody dla Łodzi i regionu na piątek, 30 grudnia 2016 roku. Więcej informacji

Podróże w Nowym Roku

Ale piękny świat

Podróże w Nowym Roku

Za kilka dni na ścianie powieszę nowy kalendarz, a na stole położę mapę. Czas pomyśleć o podróżach, które chcę zrealizować przyszłym roku. Do kilku z nich możesz się dołączyć! Wszystkie podróże zaczynają się od marzeń. Potem przychodzi czas na wodzenia palcem przez oceany i kontynenty wyrysowane na wielkiej płachcie papieru, którą nie wiadomo, jak później złożyć. Kilka wyjazdów już się klaruje, inne dopiero pączkują w mojej głowie... Jedziemy do Gruzji!Lubie podróżować sama. Pewnego razu Tomek Tułak z Om Tramping Klub zaproponował mi poprowadzenie wyprawy do Gruzji. - Przecież znasz Gruzję.- Znam. Nawet całkiem nieźle... I nie chodzi o litry wina, które wypiłam z Gruzinami wsłuchując się w ich historie, ile zjadłam szaszłyków, ani ile świątyń odwiedziłam. Bo szwendanie się samemu ma tę zaletę, że dużo łatwiej poznaje się ludzi, a przez to więcej widzi, słyszy, a co za tym idzie w nieco inne miejsca ostatecznie dociera. Podróż przebiega też znacznie intensywniej , dzięki czemu przywożę z nich mnóstwo opowieści.– Masz się czym dzielić.– Mam. – Trasę też znasz.Znam. Prowadzi przez najpiękniejsze miejsca Gruzji – moje ukochane Tbilisi, mistyczne David Gareja i tajemniczą Wardzię. Wespniemy się do najświętszej gruzińskiej cerkwi – Cminda Sameba. Kilka dni wypoczniemy w Borjomi, następnie w Batumi. Będzie też trekking w okolicach Mestii. No i odwiedzimy Uszguli – najwyżej położoną wioskę w Gruzji, która bardziej niż wysokością przemawia do mnie majestatycznymi wieżami. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat wyprawy, zajrzyj na stronę Om Tramping Klub → http://omtramping.pl/wyprawa/gruzja/Jedziemy do Gwatemali!Kilka miesięcy temu skontaktowała się ze mną Ilona z Superfemki – biura podróży prowadzonego przez kobiety dla kobiet. – Może chciałabyś podjąć z nami współpracę? – Zapytała.– Spotkajmy się – odpowiedziałamSpotkałyśmy się kilka dni później na Polach Mokotowskich. Przy stawie kupiłam pierwszą kawę. Tak, teraz mogłam zacząć rozmawiać.A temat był trudny.– Może napisałabyś dla nas projekt wyprawy?Tylko dokąd. W tym momencie zaświtała mi myśl – może to jest ta chwila, by podjąć decyzję o wyjeździe do Gwatemali? Byłam tam cztery lata temu, poznałam bardzo ciekawych ludzi o których można by niejedną książkę napisać. Jest wśród nich hiphopowiec, który śpiewa w maya, jest malarka z indiańskiej wioski malarzy, są muzycy rockowi, poeci...– Taka właśnie Gwatemalę nam pokaż! – Faktycznie, to byłaby wyprawa zupełnie inna niż wszystkie... - wtedy okazało się, że zatoczyłyśmy koło i znowu mijałyśmy ten sam wózek z kawą. Kiedy sączyłam drugą latte w głowie zaczynały powstawać zalążki trasy. Tak powstał program mojego autorskiego wyjazdu, który w całości przeczytacie tu → http://superfemka.pl/guatemaya-dorota-chojnowska-ukryty-swiat-majow/Program nie jest ostateczny. Za miesiąc pojadę do Gwatemali i wtedy dopnę wszystkie szczegóły. LibanLiban ma szczególne miejsce w moim sercu. To właśnie tam pojechałam w moją pierwszą samotną podróż. Tam pierwszy raz skorzystałam z Hospitality Club – przodka Couchsurfingu. W ten właśnie sposób poznałam Nancy. Nancy jest typową Libanką, czyli jest piękna, wykształcona, mówi przynajmniej w czterech językach i ciągle się śmieje. Po pierwszym spotkaniu już byłyśmy siostrami. Zobaczyłyśmy się jeszcze raz – w 2008 roku. Później pozostał tylko kontakt przez facebooka. Zatem śledzę jej profil. Raz Nancy wrzuca zdjęcia z Bejrutu, potem z Włoch, innym razem z Argentyny. Aż raz dostaję wiadomość: „Jestem w Zakopanym”.„Do kiedy?”„Do jutra?”„Czemu nie napisałaś mi kilka dni wcześniej? Stanęłabym na rzęsach, żeby do ciebie dojechać!”„Nie wiedziałam, że Zakopane lezy w Polsce...”Nie zobaczyłyśmy się. Jednak wymiana wiadomości zaostrzyła mi apetyt na Liban. I nagle kolejna informacja od Nancy na FB: „Rezerwujcie sobie czas 30 lutego”, a pod spodem wizerunek młodej pary. Nie wytrzymałam. Zadzwoniłam. Po raz pierwszy od siedmiu lat. – Ty wychodzisz za mąż, a ja nic o tym nie wiem??? Kim jest wybranek!?– Hermanita, mira al dibujo otra vez! Pues la fecha no existe! – czyli siostrzyczko, spójrz jeszcze raz na obrazek, przecież ta data nie istnieje!Istnieje, czy nie – wtedy postanowiłam jednak zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby w te wakacje choć na tydzień pooddychać libańskim powietrzem!IranŻeby poznać Iran z roweru trzeba by spędzić w podróży kilka lat. Ja mam do dyspozycji raptem kilka tygodni. Choć tym razem naprawdę ciągnie mnie w jedno miejsce – na bagna przy granicy z Irakiem. Mieszkają tam mandejczycy, wyznawcy religii, której jedną z centralnych postaci jest Jan Chrzciciel. Co dalej? Nie wiem, prawdopodobnie oczy same poniosą. Może podczas tej wyprawy uda się połączyć siły z HUSA Bikes →https://www.facebook.com/husabikes/?fref=ts? A jakie są Twoje plany i podróżnicze marzenia? Liban, BeirutLiban, BeirutLiban, BeirutLiban, Dolina QadishyLiban, Dolina QadishyLiban, Dolina QadishyLiban, Dolina QadishyLiban, Dolina Qadishy   Gruzja, TbilisiGruzjaGruzjaGruzja, TbilisiGruzja, szaszłykiGruzja, David GarejaGwatemalaGwatemala, TikalGwatemala, TikalGwatemala, AntiguaGwatemala, Antigua

chrupiące drożdżowe paszteciki z pieczarkami

Miód i Pieprz

chrupiące drożdżowe paszteciki z pieczarkami

chrupiące paszteciki W większości domów paszteciki podawane są w wieczór wigilijny, a później  zapomina się o nich na długo.U mnie w kuchni jest trochę inaczej i ten smakowity wyrób, od lat jest serwowany na powitanie nowego roku. Nie inaczej będzie i tym razem, dlatego już dziś przedstawiam przepis na pyszne chrupiące paszteciki z pieczarkowym farszem. Składniki na dwanaście sztuk pasztecików500 g mąki pszennej2/3 szklanki mleka2/3 szklanki wody1 łyżka cukru20 g drożdży3 łyżki masła1/2 łyżeczki solina grzybowy farsz1  cebula350- 400 g pieczarek1 łyżka masła2 łyżki olejusól, pieprzSposób wykonaniaDo miski wsypujemy pokruszone drożdże, łyżkę cukru, 3-4 łyżki mąki, zalewamy letnim mlekiem, mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (zaczyn musi podwoić swoją objętość).Do miski z wyrośniętym zaczynem wsypujemy resztę mąki, dodajemy  sól,  łyżkę roztopionego masła, oraz letnią wodę.Całość mieszamy z początku nożem, lub drewnianą łyżką a później w rękach, łącząc dokładnie wszystkie składniki i wyrabiając elastyczne ciasto do momentu aż zacznie odchodzić nam od rąk ( w razie potrzeby dodajemy do ciasta nieco mąki lub wody).Wtedy ciasto smarujemy łyżką stopionego masła i wkładamy do miski.Misę z ciastem nakrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na półtorej godziny. Rosnące ciasto wyrabiamy jeszcze dwukrotnie (staramy się wgnieść w drożdżową masę jak najwięcej powietrza).W tym czasie  na  patelni rozgrzewamy dwie łyżki oleju, łyżkę masła a następnie wrzucamy na nią  drobno posiekaną cebulę  i smażymy  na niewielkim ogniu.Do lekko zeszklonej cebuli dodajemy pokrojone w cienkie plastry pieczarki, sól oraz pieprz. Całość  smażymy   przez dziesięć minut.Wyrośnięte drożdżowe ciasto dzielimy  na  cztery części, każdą  z nich formujemy w rękach w podłużne wałki.Każdy kawałek ciasta rozkawałkowujemy na cienki podłużny płat, a następnie  rozkładamy na jego środku  warstwę pieczarek.  Brzegi ciasta ( około dwa centymetry) smarujemy ostatnią łyżką stopionego masła, po czym ciasto rolujemy wzdłuż dłuższego boku, nadając mu kształt roladki.Teraz  ciasto kroimy na trzy części, każdy z kawałków smarujemy  odrobiną masła i układamy na blasze wyłożonej pergaminem.Następnie blachę z pasztecikami wstawiamy do  piekarnika nagrzanego  do temperatury 200 stopni i pieczemy przez 20 minut.Wyjmujemy z piekarnika od razu po upieczeniu, lekko studzimy i jeszcze ciepłe podajemy jako dodatek do zup, lub innych ulubionych potraw.

Kalerosse - nowe warzywo i prosty sposób na makaron

Dietetyczne fanaberie

Kalerosse - nowe warzywo i prosty sposób na makaron

Grissini z szynką parmeńską i rukolą

Poezja smaku

Grissini z szynką parmeńską i rukolą

Mienta blog

Domowa musztarda z suszonymi pomidorami

Przyrządzenie domowej musztardy jest banalne proste i wbrew pozorom tańsze, niż kupienie gotowej. Za słoiczek dobrej musztardy np. z suszonymi pomidorami lub chili płaciłam około 10-13 zł. Robiąc ją sama zapłaciłam około 12 zł za 2 słoiczki, a octu i pasty z suszonych pomidorów wystarczy mi jeszcze na kolejne 4-5 słoiczków. Do tego musztarda wychodzi naprawdę pyszna i pikatna, czyli tak jak lubię :) Dodam, że musztarda najlepiej smakuje po kilku dniach, gdy smaki dobrze się przegryzą. na 2 słoiczki ok. 200 ml 9 łyżek białej gorczycy 8 łyżek octu z białego wina 6 łyżek wody (przegotowanej) na następny dzień: ok. 8 łyżek wody kopiasta łyżeczka miodu szczypta soli łyżka pasty z suszonych pomidorów Gorczycę zalewamy octem i wodą i odstawiamy na noc do lodówki. Na następny dzień przekładamy do blendera i miksujemy stopniowo dolewając wody. Możecie zmiksować ją na gładko, lub do takiej konsystencji jak lubicie. Zmiksowaną doprawiamy miodem, solą i suszonymi pomidorami. Smacznego :) Artykuł Domowa musztarda z suszonymi pomidorami pochodzi z serwisu Mienta blog.

Najpiękniejsze wydanie Harrego Pottera - edycja ilustrowana

MALUSZKOWE INSPIRACJE

Najpiękniejsze wydanie Harrego Pottera - edycja ilustrowana

Po kilkudniowej przerwie wracam do was z kolejną książkową inspiracją. Tym razem jest to przepiękne wydanie znanego na całym świecie Harrego Pottera. O pierwszej części jego przygód z ilustracjami Jima Kaya pisałam wam już w ubiegłym roku - KLIK, pora na kolejną porcję wrażeń, tym razem z Komnaty Tajemnic i prawdziwą ucztę dla oczu, bo ta książka naprawdę zachwyca!Czytaj więcej »

Wagon zwłaszcza na trasę, czyli test Hyundai i40 1.7 CRDI 7-DCT w nadwoziu typu kombi

STREFA KULTURALNEJ JAZDY

Wagon zwłaszcza na trasę, czyli test Hyundai i40 1.7 CRDI 7-DCT w nadwoziu typu kombi

Hyundai i40 Wagon zadebiutował w 2011 roku, a w 2014 przeszedł facelifting. Najbardziej rzucająca się zmiana to przedni zderzak, a dokładnie grill, który aktualnie posiada sześć kątów tak jak reszta nowych modeli koreańskiej marki. Mimo iż jest to już auto z kilkuletnim designem to wciąż jest świeże i pomimo upływu czasu może się podobać. Auto ze zdjęć nie posiada pełnej listy wyposażenia dodatkowego, ale i tak na pokładzie znalazło się wszystko co jest niezbędne by kierowca i jego pasażerowie czuli się więcej niż tylko dobrze.Jednym z pierwszych elementów, który od razu rzucił mi się w oczy były tylne drzwi. Nie dlatego, że są jakoś fikuśne, ale dlatego, że są bardzo długie co daje nam do zrozumienia, że w środku jest sporo wolnej przestrzeni.Tuż po ich otwarciu dostrzegamy, że to prawda. Wolnej przestrzeni nie brakuje dla dwóch rosłych osób. Zresztą, niski środkowy tunel sprawia, że nawet ta trzecia osoba wcale też nie musi być za specjalnie mała. Przy kolanach czy nad głową - wszędzie jest pełno luzu. Dodatkowo pasażerowie mają do dyspozycji nawiewy - wiosną lub jesienią to nic, ale ten powiedzmy gadżet doceniany jest zazwyczaj w ciepły letni lub lodowaty zimowy dzień. Na środku tylnej kanapy jest podłokietnik ze schowkiem oraz uchwytami na napoje. Z pewnością projektantom i40 wagon w głowach huczały cały czas myśli typu dużo i komfortowo. Kombiak marki Hyundai bez wątpienia osiągnął zamierzony cel.Kombi ze zdjęć o wymiarach 477,5cm długości x 181,5cm szerokości x 147cm wysokości to z pewnością auto rodzinne zawsze przygotowane do najdłuższych wojaży. Kierowca nie musi się obawiać, że komuś na pokładzie będzie ciasno, a pasażerowie bezproblemowo schowają swoje bagaże do wielkiego kufra z tyłu. Pozycja za kierownicą jest nieco inna niż zazwyczaj. To znaczy siedzi się w miarę nisko, widoczność dobra, ale na zegary patrzymy jakby trochę w dół. Wprawdzie po dwóch dniach człowiek się przyzwyczaja, ale jest to nieco inaczej niż to do czego jesteśmy przyzwyczajeni u innych producentów samochodów.Zegary z komputerem pośrodku utrzymane są w niebieskiej tonacji. Kolor niebieski jest uznany za najmniej męczący zwłaszcza w nocy. Będąc już przy bezpieczeństwie warto wspomnieć, że uzyskany wynik w testach Euro NCAP to 5 gwiazdek. Po zajęciu miejsca w środku od razu zauważamy, że ergonomia jest na więcej niż tylko przyzwoitym poziomie.Przycisków na kokpicie nie brakuje, ale dość szybko człowiek odnajduje się w tym centrum dowodzenia. Z jednej strony nowoczesność, ale na całe szczęście jest co wciskać. Nie mogło zabraknąć oczywiście kamery cofania z której obraz jest przyzwoitej jakości. Do całego systemu multimedialnego nie mam żadnych zastrzeżeń. Obyło się bez zwiech i zacięć. System audio mógłby  jednak grać trochę lepiej, albo ja mam za duże wymagania.Czas na okolice skrzyni biegów. Znajdziemy tutaj wiele kolejnych udogodnień jak podłokietnik w którym jest dość pojemny podwójny schowek. Za przesuwaną roletą miejsce przeznaczone na napoje, a obok kilka przycisków. W dolnej części kokpitu jest czarny, połyskujący element, który po wciśnięci podnosi się do góry i ukazuje nam się kolejna skrytka z wyjściem 12V, AUX oraz USB - nawet sporej wielkości smartfon dość wygodnie się tam trzyma. Na szczęście ten czarny plastik jest na tyle dobrej jakości, że nie zostawia żadnych odcisków paluchów i raczej nie da się go łatwo zarysować. Materiały użyte do wykończenia deski rozdzielczej pochodzą z kategorii wysoka jakość.Fotele dość wygodne, nawet na dłuższych dystansach. Po pierwszych kilkuset kilometrach w trasie bez trudu i większego zmęczenia wysiadłem na stacji paliw by kupić sobie coś do jedzenia. Wieniec kierownicy dość dobrze leży w dłoniach, a sama kierownica posiada dość szeroki zakres regulacji także bez trudu znajdziemy najlepsze dla nas ustawienie.Bagażnik. 553litry z podwójną podłogą, kilkoma wydzielonymi skrytkami oraz dwiema dźwigniami na bocznych ścianach za pomocą których powiększamy przestrzeń dla bagaży do 1719 litrów przy niemalże płaskie podłodze pozwalającej przewozić naprawdę spore gabaryty. W podłodze nie zabrakło miejsca dla koła zapasowego.Silnik. Sercem kombiaka jest jednostka diesla o pojemności 1.7 CRDI. Do wyboru mamy wersję o mocy 115 lub 141 koni mechanicznych. Egzemplarz testowy jak się zapewne domyślacie posiadał mocniejszą odmianę. Do dyspozycji w i40 wagon było 340Nm dostępnych wprawdzie w wąskim zakresie między 1750 a 2500 rpm. Kombiak ze zdjęć nie został stworzony do rajdowej jazdy. Sprint do setki zajmuje dokładnie 11 sekund. Automatyczna, dwusprzęgłowa, 7-biegowa skrzynia biegów spisywała się bardzo dobrze. Jednostka wystarczająca do tego samochodu jeżeli oczywiście wolicie rozważną dynamikę zamiast sportowego szaleństwa. Może nie słabe, ale dobre osiągi rekompensuje w zupełności zużycie paliwa. Średnio auto spalało 5.5L/100km przy normalnej jeździe co uważam za więcej niż przyzwoity wynik. Uzupełnieniem ekonomi jest spory zbiornik paliwa o pojemności 70 litrów, który starczy na bardzo długo.Hyundai i40 Wagon dość dobrze spisywał się na naszych różnych drogach. Na ekspresówce i autostradzie bardzo cichutko mknął pokonując kolejne kilometry, a na dziurawej kostce brukowej dbał o nasz kręgosłup dobrze tłumiąc wszelakie nierówności. I40 Wagon to całkiem udane auto zarówno jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny jak i atrakcyjne wnętrze, a na dobrym prowadzeniu kończąc. W ciekawej konfiguracji jak ta ze zdjęć potrafi przykuć uwagę na ulicy. Przestronny, wygodny i najważniejsze, że ekonomiczny. Najtańszy, najsłabszy i najuboższy Hyundai i40 Wagon startuje w salonach za 84 tys. zł. Aby nabyć wersję z mocniejszym dieslem trzeba dorzucić dyszkę polskich zielonych. Gdy pomyślimy o automacie z mocniejszym dieslem to cennik zacznie się dla nas od 101 000zł. Hyundai trafia w coraz większą liczbę klientów w Europie, ale nic dziwnego skoro centra projektowe skupione są właśnie na naszym kontynencie. Marka mocno pojechała w jakość więc nie są to już auta z najniższej półki cenowej choć na tle konkurencji wypadają bardzo dobrze. Długi, bo 5-letni okres gwarancji w dodatku bez limitu kilometrów sprawia, że Hyundai to marką, którą interesują się nie tylko osoby prywatne, ale bardzo często kopnięte H na przednim grillu to auto flotowe.  AMStrefa Kulturalnej Jazdy

Szafeczka blog

Czy uderzysz swojego rodzica?

Późne popołudnie. Siedzisz u swojej mamy w salonie. Lubisz czasem ją tak odwiedzić bez dzieci, chwilę porozmawiać w spokoju. W końcu może skupić się na rozmowie z Tobą, a nie tylko na wnukach. W tle gada włączony telewizor, na pasku znów jakieś protesty. Popijasz spokojnie kawę. Nie za mocną, bo później przecież nie zaśniesz. Mama, z racji wieku,… The post Czy uderzysz swojego rodzica? appeared first on szafeczka.com.

Rok 2016 w pigułce. O podróżach i blogowych sukcesach

wszedobylscy

Rok 2016 w pigułce. O podróżach i blogowych sukcesach

THE MOMENTS OF LIFE

Te cholerne przecinki

"Czasem najtrudniej jest postawić kropkę. Nadużywamy wtedy przecinków, chcąc przedłużyć to, co w rzeczywistości już dawno powinno mieć swój koniec." Gentelman  Początkowo chciałam napisać, że przecinki niemal każdego dnia pojawiają się w naszym życiu, jednak określenie "pojawiają się" byłoby nieodpowiednie, gdyż nie biorą się one znikąd - to my jest stawimy, to my pozwalamy, aby stanowiły element naszego życia. Nie zawsze przecinki są złem, które nas blokuje i nie pozwala iść na przód. Czasami są one przystankiem, który daje nam czas na dojrzewanie do postawienia tej ostatecznej kropki, która wpłynie na naszą przyszłość. Bo w życiu są sytuacje które nie są proste i które wymagają czasu, przemyślenia i upewnienia się w swojej decyzji.Jednak najwięcej przecinków odnajdujemy w naszym życiu codziennym, w sprawach przyziemnych i tych które w całości zależą od nas samych. Są to sprawy podejmowane na co dzień, nie wymagające od nas zbyt dużego poświęcenia, a jedynie odrobiny chęci. Wszystko w naszych rękach i od nas zależy jak wielka liczba przecinków będzie nam towarzyszyła na co dzień i jak ich ilość wpłynie na nas samych.  *******Dziecko - istota, która narodziła się z miłości i która stała się dla nas całym światem. (I tu mogłabym popłynąć w kwestii przecinków). Od jutra będę bardzie stanowcza. Dziś jestem tak bardzo zmęczona, że odpuszczam. "Kochanie ale ty już dzisiaj jadłeś słodycze.....dobrze, niech będzie ale to ostatni żelek w dniu dzisiejszym". Kużwa ileż ja razy mówiłam, że na coś nie pozwolę, że Syn jest za mały na takie rzeczy... i całe g... z tego wyszło!! Bo po ciężkim dniu w pracy padałam na twarz, Młody spokojnie oglądał kolejną bajkę, a ja mogłam jeszcze kolejne 5 min poleżeć w ciszy. Kolejne 5 min, które było niczym balsam dla mojego organizmu. Zamiast stanowczości kolejny przecinek, który niestety nie przybliżał mnie do postawienia kropki, a jedynie był zwiastunem Armagedonu nad którym coraz ciężej zapanować. Tłumaczę sobie, że ten rodzaj przecinków nie należy do grupy złych - przecież jesteśmy tylko ludźmi i aż rodzicami. Bycie mamą idealną skończyło się blisko 3 lata temu, kiedy Kacper przyszedł na świat :-) Ludzie wokół nas są fundamentem nas samych. Gdy czytam wpisy innych mam, gdy rozmawiam z osobami ze swojego otoczenia, gdy wreszcie robię podsumowanie swojego własnego życia rozumiem jak ogromne znaczenie mają ludzie, którymi się otaczamy. Jak ich osobowość wpływa na naszą. Jak ich humory wpływają na nasze samopoczucie. I wzajemnie. Jednak robiąc rachunek sumienia właśnie w tej sferze widzę najmniej przecinków, które bolały najmocniej... Czujesz to, a po pewnym czasie wręcz wiesz to na 100%, że jakaś osoba Cię męczy, że masz jej dosyć i powinnaś zakończyć tą znajomość. Czujesz, że ona jest blisko ciebie z jakiegoś powodu. Z powodu, który nie daje obustronnych korzyści. Rośnie w tobie ten nerw, których chciałabyś wyrzucić z siebie, jednak poczucie, że możesz skrzywdzisz swoimi słowami tą osobę uniemożliwia Ci podjęcie odpowiednich kroków. Jestem silna. Dam sobie radę. Ona mogłaby zostać za bardzo zraniona. Kolejny przecinek, pomimo, że umysł już dawno postawił kropkę.Wezmę się za siebie. Schudnę 3-4 kg i będę czuła się jak dawniej, jak po urodzeniu dziecka. O dziwo po narodzinach dziecka byłam o wiele szczuplejsza niż teraz i czułam się genialnie. Po powrocie do aktywności zawodowej, która z aktywnością nie ma nic wspólnego przyszło tu i ówdzie i nie sposób tego nie zauważyć. Obwiniam, że siedzący tryb pracy plus 2h w samochodzie podczas powrotu do domu są główną przyczyną tego stanu. Mogłabym sobie wmawiać, że to początki niedoczynności, Hashimoto....no właśnie ale wielu osobom się udało pomimo opisanej wyżej sytuacji. Bo z niedoczynnością można żyć, z Hashimoto można schudnąć 20 kg - wystarczy chcieć. Mam wrażenie, że kobiety (zaliczam się do nich) często obarczają wszystko dookoła za swój stan :( Na dietę nie przejdę jednak zdrowy tryb życia i walka ze swoimi słabościami to coś innego. I już zebrałam się w sobie, wiem, że dam sobie radę...dochodzi 17:00, wchodzę do domu i czuję ten zapach...bo maż przecież z natury szczupły, a i 100% mężczyzna więc lubi zjeść. Kuźwa kolejny przecinek. Pieprzony przecinek, który odkłada mój plan od blisko roku.Rodzina, nasz związek, nasza praca, nasze postanowienia Noworoczne, chęć rozpoczęcia zdrowego trybu życia.... tam te przecinki mogą już boleć i mogą mieć znaczący wpływ na nas samych.Dlatego W Nowym 2017 Roku życzę Wam wszystkim zdrowia, zdrowia i  jeszcze raz zdrowia, oraz wszystkiego co najlepsze, aby postanowienia Noworoczne zostały zrealizowane i abyście mieli w sobie tą wewnętrzną siłę, która nie pozwoli Wam się poddać.Żeby w Waszym życiu była jak najmniej przecinków i abyście nie bali się kropek bo czasami koniec czegoś starego może być początkiem czegoś lepszego :-) PozdrawiamKarolina

PROPOZYCJE SYLWESTROWE

'DARIAA

PROPOZYCJE SYLWESTROWE

LOOK NA SZÓSTKĘ Z PLUSEM #ootd

DAAJAA

LOOK NA SZÓSTKĘ Z PLUSEM #ootd

MUST HAVE FASHION

Karnawałowy makijaż z kolekcją kometyków Red Quinn

Błysk to najważniejszy element karnawałowego makijażu. Nie dziwne więc, że tak bardzo zachwyca kolekcja Red Quinn marki Pupa, która została zainspirowana kolorami złota oraz królewską czerwienią. Red Quenn by Pupa Milano Karnawał to idealny czas do tego, aby móc poszaleć z makijażem. W modzie zawsze będą odcienie złota i srebra, iskrzące się drobinki w kosmetykach kolorowych [...]

Paluchy z ciasta francuskiego z szynką

Pełny talerz

Paluchy z ciasta francuskiego z szynką

Inspiracja Mamy by Agata

Jak ozdobić mieszkanie zdjęciami rodzinnymi?

Robimy i mamy ich setki. Najczęściej przechowujemy je w pamięci komputerów lub telefonów. Mowa o fotografiach, które zapisują nasze wspomnienia i rodzinne historie. Warto je wywołać i stworzyć ścienną galerię zdjęć, która będzie piękną ozdobą mieszkania. Dziś podpowiem jak to zrobić. Co czyni dom przytulnym? Najczęściej mówi się o wyjątkowej, ciepłej atmosferze, miękkich tekstyliach

Vivi & Oli

Our piece of Christmas - FILM

.HD ONLY

Zakręcone ziemniaki z przyprawami

APETYCZNA BABECZKA

Zakręcone ziemniaki z przyprawami

Top 5 - najlepsze sałatki na Sylwestra :)

W zielonej kuchni

Top 5 - najlepsze sałatki na Sylwestra :)

BlackBerry Mercury z fizyczną klawiaturą QWERTY już wkrótce. Co o nim wiadomo?

Komórkomania.pl

BlackBerry Mercury z fizyczną klawiaturą QWERTY już wkrótce. Co o nim wiadomo?

Ankieta na Nowy Rok

KANTOREK KATJUSZKI

Ankieta na Nowy Rok

New Year House

ŁUKASZ PODLIŃSKI

New Year House

Piwnooka

Zadbaj o nie już dziś i rób to regularnie! Zobacz, jak ja to robię.

Założę się o każde pieniądze, że pomyślałaś o piersiach. I bardzo dobrze! O nie dbać trzeba od wczesnych lat i nie należy spoczywać jedynie na ... Artykuł Zadbaj o nie już dziś i rób to regularnie! Zobacz, jak ja to robię. pochodzi z serwisu piwnooka.

Mini przedstawia swój nowy bolid na Rajd Dakar

Autokult

Mini przedstawia swój nowy bolid na Rajd Dakar

Bądź gotowa na Karnawał – Manicure Hybrydowy

Lady of the House

Bądź gotowa na Karnawał – Manicure Hybrydowy

Placki z warzywami, Sylwestrowe przekąski

APETYCZNA BABECZKA

Placki z warzywami, Sylwestrowe przekąski

Kochasz Alfę Romeo? Ten zegarek jest dla Ciebie

Autokult

Kochasz Alfę Romeo? Ten zegarek jest dla Ciebie

29.12.2016 - OOTD / ZAKOPANE - GÓRSKI LOOK #3

mishmashwardrobe

29.12.2016 - OOTD / ZAKOPANE - GÓRSKI LOOK #3

Marek o samochodach

Ford Edge – epicki SUV

Jeśli śledzisz w miarę uważnie moje poczytania, pewnie wpadła Ci w oko moja wycieczka po Kanadzie i występujący w tle Ford Edge. Jak do tego doszło? Ania ma rodzinę w Kanadzie. Daleką, ale kurczącą się. Dostaliśmy sygnał, że to może być ostatni dzwonek, żeby zobaczyć jednego z ostatnich rdzennie polskich członków tej rodziny. OK, wsiądziemy w samolot i polecimy. Ale jak już będziemy po drugiej stronie Atlantyku, fajnie byłoby coś jeszcze zwiedzić. I tak zrodził się pomysł przeprawy przez Góry Skaliste. Przeprawa to dużo powiedziane, bo trzeba się nieźle naszukać drogi gorszej niż asfaltowej, ale licząca ponad półtora tysiąca kilometrów trasa robi wrażenie. To mniej więcej jak wyprawa z Władysławowa do Zakopanego i z powrotem z tą różnicą, że Zakopianki jest kilkadziesiąt kilometrów i chyba nie ma odcinka dłuższego niż kilkadziesiąt metrów, na którym nie byłoby reklam wszystkiego od góralskich kapci po zabieg plastyczny pochwy w nowej klinice z widokiem na Tatry. Tymczasem w Kanadzie billboardów w ogóle jest niewiele, a przez Góry Skaliste można jechać parę godzin i gdziekolwiek postanowisz się zatrzymać, wszędzie można kręcić piękne ujęcia. Zresztą co paręnaście kilometrów są oznaczone parkingi z miejscami widokowymi, regularnie opróżnianymi śmietnikami i czystymi toaletami. Da się? Da się. Ale co do tego ma Ford? O ile wycieczka do rodziny kosztuje tyle co bilety lotnicze plus jakieś atrakcje na miejscu, o tyle 10 dni w trasie nadwyrężyłoby nasz budżet. Mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu, bo akurat Ford szykował się do wprowadzenia na polski rynek modelu Edge. Przy okazji Ford Edge produkowany jest w Kanadzie, więc było nawiązanie. Możemy pokazać Edge’a w pięknych okolicznościach przyrody i w warunkach, do których został stworzony, czyli podczas długiej, wygodnej podróży. No i jeszcze pasujemy do jednej z trzech grup docelowych Forda Edge. Firma Ford Polska wspomogła nas finansowo i załatwiła użyczenie na miejscu prasowego Edge’a w zamian za relacje, w których w tle pojawiać się będzie właśnie Ford Edge. W Kanadzie dostaliśmy niedostępną w Europie wersję V6 EcoBoost. Wiem, że paru widzów zapaliło się do tego silnika, ale uwierzcie mi, że ta jednostka nie nadaje się na nasz rynek. Większość trasy pokonaliśmy ze stałą prędkością 90-110 km/h i na końcu testu (ostatnie 200 km po Vancouver) zużycie paliwa zbliżało się do 10 litrów na setkę, a w trasie nigdy nie spadło poniżej 9. Dla porównania 210-konny TDCi bez napinki zużywa 6-7 w polskich warunkach. Co nie znaczy, że jest to silnik idealny dla tego samochodu. Na rynku północnoamerykańskim Ford ma kilka modeli elektrycznych i hybrydowych. Niestety nie ma wśród nich SUVa. A szkoda, bo Ford Edge z napędem hybrydowym typu plug-in byłby moim zdaniem SUVem idealnym. Artykuł Ford Edge – epicki SUV pochodzi z serwisu wieruszewski.com.