TU TERAZ

„Perspektywa ma znaczenie”. Ten hotel zrobił furorę na świecie

Z bliska to typowy hotel. Dopiero kiedy odejdzie się na kilkadziesiąt metrów widać to, co bawi internautów na całym świecie: zielony budynek hotelu zabawnie wyróżnia [...]

TU TERAZ

Zarzuty dla prezydent Łodzi. Na konferencji polały się łzy. „Nie zrobiłam nic złego”

Prokuratura postawiła zarzuty obecnej prezydent Łodzi Hannie Zdanowskiej – podało CBA. Zarzuty dotyczą poświadczenia nieprawdy w dokumentach przy zaciąganiu kredytów i nie są związane z [...]

TU TERAZ

MotoMikołaje kwestują w Łodzi – świąteczna zbiórka dla dzieci

Charytatywna akcja MotoMikołajów rozpoczęła się w 2012 roku. Jej autorem jest Stowarzyszenie Łódzkich Motocyklistów, które rozpoczęło od spontanicznej zbiórki zabawek, słodyczy, sprzętu do ćwiczeń i [...]

TU TERAZ

Szturm na promocje, przepychanki i wywrotki. Internauci: wstyd i żenada

Przepychanki, biegi i przewróceni nastolatkowie – tak wyglądało otwarcie galerii handlowej w Mielcu. Jej właściciele kusili klientów zniżkami w sklepach, kurczakiem za złotówkę i konkursem, [...]

TU TERAZ

Stracił panowanie nad autem, wpadł do rzeki. Policjanci go uratowali i dali mandat

Wpadł w poślizg i zsunął się do rzeki, kierowca został uwięziony w samochodzie. Wezwani na miejsce policjanci ruszyli na pomoc. Jeden wydostał go z pojazdu, [...]

TU TERAZ

Halny wieje w Tatrach. Grozi lawinami, ale też rozprasza smog

W Tatrach wieje halny. W Zakopanem porywy wiatru sięgają 72 km/h. Ratownicy TOPR ogłosili drugi stopień zagrożenia lawinowego. Jednak halny ma swoje zalety – oczyszcza [...]

TU TERAZ

Nowy sarkofag pary prezydenckiej już na Wawelu. „Wygląda dostojnie”

– Wygląda dostojnie, elegancko – tak o nowym sarkofagu pary prezydenckiej mówił proboszcz Katedry na Wawelu, ks. Zdzisław Sochacki. Prace przy montażu zakończyły się w [...]

TU TERAZ

Para prezydencka została ponownie pochowana na Wawelu [ZDJĘCIA, WIDEO]

Maria i Lech Kaczyńscy po raz drugi zostali pochowani na Wawelu. Jednak tym razem uroczystość miała charakter prywatny. Więcej informacji

TU TERAZ

Nowy sarkofag pary prezydenckie jest już na Wawelu [ZDJĘCIA]

Około 4 nad ranem zakończył się montaż nowego sarkofagu pary prezydenckiej. Trwał ponad 8 godzin. Wieczorem odbędą się uroczystości pogrzebowe pary prezydenckiej – Marii i [...]

TU TERAZ

Kraków. Awaria prądu na skrzyżowaniu w Łagiewnikach. Gigantyczne korki [ZDJĘCIA, WIDEO]

Tuż przed godziną 13 przywrócono sygnalizację świetlną na skrzyżowaniu ulic Wadowickiej, Zakopiańskiej, Brożka i ks. Tischnera. Światła nie działały przed ponad godzinę. Natychmiast utworzyły się [...]

TU TERAZ

Protest nauczycieli. W sobotę ogólnopolska manifestacja pracowników szkolnictwa

„Nie dla chaosu w szkole” – pod takim hasłem w sobotę 19 listopada w Warszawie będą protestować nauczyciele, rodzice, samorządowcy, przedstawiciele organizacji pozarządowych oraz eksperci. [...]

Tyle wygrać!

Ema Mija

Tyle wygrać!

Giełda klasyków

Porsche 911 996 1998 – 95000 PLN – Kraków

Porsche 911 996 – pierwszy po wielkiej erze wiatraków. Niepowtarzalny design, zautomatyzowana skrzynia z możliwością ręcznej zmiany biegów i 300 koni mechanicznych mocy, sprawią radość nie tylko wytrawnym kierowcom. Świetnie zachowane wnętrze z czarną skórą świetnie kontrastuje ze srebrnym lakierem. Białe zegary z czerwonymi elementami przywodzą na myśl sportowe zacięcie samochodu. Jedym słowem: klasyka, klasyka […] Post Porsche 911 996 1998 – 95000 PLN – Kraków pojawił się poraz pierwszy w Giełda klasyków.

Wystawa SINGLE SHOT - 30 kadrów najlepszych polskich fotografów w nowej galerii Instytutu Fotografii Fort

Fotoblogia.pl

Wystawa SINGLE SHOT - 30 kadrów najlepszych polskich fotografów w nowej galerii Instytutu Fotografii Fort

Pierogowa Mama

Bajka.

Dawno, dawno temu żyła sobie mała dziewczynka.Choć włosy miała tak czarne jak krucze pióra, to serce tak jasne jak promyk słońca. Była niewinna i ufna do tego stopnia, że nie wierzyła w świat w, którym  ktoś mógłby chcieć skrzywdzić drugiego człowieka. Gdy nie siedziała zakopana w książkach czytając je po kryjomu do późnej nocy przy latarce pod kołdrą, biegała szczęśliwa z innymi dziećmi po podwórku śmiejąc się i krzycząc. Ale najbardziej, najbardziej kochała muzykę, kochała tańczyć i śpiewać. Gdy nikt nie patrzył marzyła sobie ciuchutko o tym jakie kiedyś będzie jej życie i pewna była jak niczego, że będzie wspaniałe, tak jak wspaniałe skrzydła miały wszystkie jej marzenia. Wzrok miała jasny i skrzący, pełen nieustannego zdziwienia i ciekawości. Codziennie wychodziła na spotkanie z drugim człowiekiem z serduszkiem na dłoni chcąc chłonąć jak najwięcej. Nie znała to co złość, smutek czy nienawiść. Obce jej były łzy. Zawsze widziała w innych to co najlepsze. Minęły lata i Dziewczynka dorosła. Wydała na świat pięknego chłopczyka o oczach jasnych i skrzących jak jej własne kiedyś, dzisiaj już trochę przygaszonych, zmęczonych. Codzienność z nim sprawiała, że znów czuła się tą małą dziewczynką sprzed lat, szczęśliwą i beztroską. Mozolnie dzień po dniu, miłością i ufnością otwierał jej zatrzaśnięte przez cały ból jakiego doznała przez lata serce, aż znowu stanęło otworem jaśniejąc blaskiem i radością. Była Królową swojego małego domowego pałacu, a on jej małym książątkiem, któremu nie winna była nic poza karmieniem miłością i nuceniem mu do ucha, że jest mały jak muszelka. Miłość szumiała jej w sercu jak morze podczas sztormu. Wabił ją swoim śmiechem jak syreny śpiewem wabiły żeglarzy na pewną śmierć na skałach. Lecz on nie przywoływał jej ku śmierci, on przywoływał ją ku życiu. Widziała to wszystko, widziała siebie za parę lat wciąż tak samo kołysząc go w ramionach, widziała całą ich rodzinę starzejącą się razem, doświadczającą tylu dobrych rzeczy ile tylko los może przynieść. Widziała go z Ojcem oglądających filmy Disney’a – oczywiście najpierw Król Lew bo od żadnego innego nie można zacząć. Szkoła, studia, pierwsza dziewczyna. Wyobrażała to sobie i nagle wszystko czego w życiu doświadczyła, decyzje, które podjęła wydawały się mieć sens. Czasem przypominała sobie, że jest tylko dziewczyną, młodą mamą, zmęczoną i przemaglowaną do tego stopnia, że nie pamięta już czy na pewno myła zęby tego ranka? Czy to jednak było wczoraj? Widziała swoje życie przez pryzmat prania i pieluch, przez pryzmat krzyku co dzwoni w uszach jeszcze na długo gdy ustanie. I wtedy siadała w wełnianych skarpetach z kubkiem kakao w ręku i płakała, płakała za bajką, którą myślała, ze straciła. Przychodził wtedy do niej, wspinał się na kolana i dotykał jej twarzy rączkami jak różdżką rzucając znów zaklęcie po którym wszystko za czym tęskniła wydawało się nie mieć znaczenia. Bawili się całymi dniami, a ona mogła wypuścić ze swojego środka tę małą dziewczynkę, mogła mieć znowu serce na dłoni, być niewinna i ufna, znów mogła tańczyć i śpiewać beztrosko. Ale tylko przy Nim. Tylko on miał nad nią taką moc. Jako mała dziewczynka wierzyła w bajki, wierzyła w magię, księżniczki i złe królowe, lecz z czasem zapodziała się jej ta wiara, zbyt skupiona na trujących jabłkach i złośliwych wiedźmach przeoczyła pocałunek prawdziwej miłości i nadzieję. Nie rozumiała, że szczęśliwe zakończenie nie jest czymś ostatecznym, nie następuje nagle, ono się sączy jak promienie słońca przez szpary w chmurach. Przychodzi w rzeczach małych, jest delikatne jak muśnięcie piórka po policzku. Czasem myślała, że jest złoczyńcą w swojej własnej opowieści, lecz on tak po prostu wybuchał śmiechem na te jej złości, przeczekiwał niecierpliwości i pokazywał jej jak bardzo się myli. W ten dzień, gdy leżała przy jego łóżeczku i poczuła jak zasypia zamykając piąstkę na jej palcu, wtedy zrozumiała, że magia istnieje, a szczęśliwe zakończenie jej bajki właśnie trwa. Tej nocy śniła sny niewinne i szalone. Sny młodości. Już nie naznaczone tęsknotą. Lecz wolnością. A w uszach szumiało jej ostatnie zdanie ukochanych bajek. „I żyli długo i szczęśliwie”.  

Aparaty bez obiektywów - Hitachi już pracuje nad taką technologią

Fotoblogia.pl

Aparaty bez obiektywów - Hitachi już pracuje nad taką technologią

Firma Hitachi pracuje nad aparatem, który będzie mógł wykonywać zdjęcia bez obiektywu i ostrzyć po ich wykonaniu.Czytaj więcej w Fotoblogia.pl

Kup Instaxa, leć do Oslo – ruszył świąteczny konkurs Fujifilm

Fotoblogia.pl

Kup Instaxa, leć do Oslo – ruszył świąteczny konkurs Fujifilm

Felix Hernandez:

Fotoblogia.pl

Felix Hernandez: "Nasze sny są mieszanką pomysłów, obaw oraz żądz z lekkim muśnięciem tego, kim naprawdę jesteśmy"

Felix Hernandez jest meksykańskim fotografem komercyjnym, projektantem oraz artystą wizualnym, który koncentruje się w swojej twórczości na tworzeniu magicznych, miniaturowych światów. Na ich podstawie powstają cudowne dzieła. Oto ledwie część jego dorobku artystycznego.Czytaj więcej w Fotoblogia.pl

Brownie i hummus czyli przepis na #kwadranswkuchni

KANTOREK KATJUSZKI

Brownie i hummus czyli przepis na #kwadranswkuchni

KREM ORZECHOWY I BABECZKI SEROWO-CZEKOLADOWE – pyszności!

Ostra na słodko

KREM ORZECHOWY I BABECZKI SEROWO-CZEKOLADOWE – pyszności!

Gdy tak zapytać mnie o ulubione śniadania – bez zastanowienia odpowiedziałabym PŁATKI. Od wielu wielu lat nie wyobrażam sobie innego śniadania niż micha wypełniona nimi po brzegi oraz mnóstwem orzechów, kawałków owoców i jogurtem naturalnym – zarówno w domu, jak i w podróży! Codziennie inna wersja, codziennie inne dodatki i codziennie tak samo smacznie! I jako ten łasuch na wszelkiego rodzaju płatki postanowiłam wypróbować NOWOŚCI OD LUBELLI.   LUBELLA odkryła zboże na nowo i na rynek wprowadziła płatki, jakich do tej pory jeszcze nie było w ofercie – aż 4 nowe rodzaje specjalnie dedykowane! Do wyboru mamy jęczmienne, pszenne, ryżowe i żytnie ( każde z idealnie pasującymi do nich dodatkami! ) Teraz będę mieć pewność, że oprócz tego, że będzie smacznie – będzie też zdrowo! No bo zboże wiele może! A co może? Możecie poczytaj tutaj – http://comozezboze.pl/     Fajne zarówno na śniadanie, przekąskę w ciągu dnia, dodatek do sałatek, ale także dodatek np.do ciast czy panierek do dań obiadowych! Dają tak wszechstronne możliwości, że nie byłabym sobą, gdybym nie kombinowała ( a kombinatorka ze mnie jest, i tak! :D ) Postanowiłam wykorzystać cały ich potencjał i przygotować z nich coś pysznego, co zaskoczyło rodzinkę! Dziś mam dla Was przepis aż na 2 pyszne i słodkie desery – babeczki z kruszonką i słoiczek wypełniony po brzegi pysznym kremem orzechowym i chrupiącą kruszonką! Dla każdego coś dobrego! Idealne np. na weekend! Koniecznie zobaczcie! KREM ORZECHOWY Z CHRUPIĄCYMI PŁATKAMI I CZEKOLADĄ SKŁADNIKI: ( 2 szt ) * ser biały 3 x mielony – 80 g * masło orzechowe – 80 g * cukier puder – 50 g * płatki pszenne z otrębami Lubella – 0,5 szkl * czekolada mleczna – 50 g SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA: Czekoladę roztapiamy, dodajemy połowę płatków, dokładnie mieszamy. Ser biały miksujemy z cukrem pudrem i masłem orzechowym, chłodzimy. Do słoiczka dajemy porcję płatków z czekoladą, na to warstwa kremu orzechowego, kolejno płatki bez dodatku czekolady – czynność powtarzamy do wykończenia składników. Podajemy mocno schłodzone! BABECZKI SEROWO-CZEKOLADOWE NA CHRUPIĄCYM SPODZIE SKŁADNIKI: ( 8 szt ) SPÓD: * czekolada mleczna – 100 g * płatki pszenne z otrębami Lubella – 100 g MASA: * ser biały 3 x mielony – 80 g * masło orzechowe – 80 g * cukier puder – 50 g * żelatyna – 1 łyżeczka KRUSZONKA: * płatki pszenne z otrębami Lubella – 0,5 szkl * cukier drobny – 2 łyżki * masło – 1 łyżka * wiórki kokosowe – ok. 50 g SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA: Czekoladę roztapiamy, dodajemy pokruszone płatki, dokładnie mieszamy. Masą wylepiamy spód i brzegi foremek, odstawiamy do lodówki na godzinę. Żelatynę mieszamy z zimną wodą, odstawiamy do napęcznienia, a następnie podgrzewamy do rozpuszczenia. Ser biały miksujemy z cukrem pudrem i masłem orzechowym, a następnie dodajemy żelatynę ( wcześniej hartujemy 2 łyżkami masy serowej ) – mieszamy, wkładamy porcjami na schłodzone spody i odstawiamy na ok. 2 godziny do lodówki. Na patelni roztapiamy masło z cukrem, dodajemy kokos i prażymy kilka minut aż kokos się zezłoci, mieszamy z płatkami i obficie posypujemy nasze babeczki. Jak widzicie nowe płatki LUBELLA można wykorzystać w bardzo nietypowy i zaskakujący sposób – za każdym razem będzie równie pysznie! A Wy co przygotowalibyście z ich dodatkiem?  

Dietetyczny sernik dyniowy

W zielonej kuchni

Dietetyczny sernik dyniowy

Zabawki ze sklepów Lidl – Czy warto?

KIEDY MAMA NIE ŚPI

Zabawki ze sklepów Lidl – Czy warto?

„Japońskie Ferrari” - Honda NSX

Autokult

„Japońskie Ferrari” - Honda NSX

Powitalne ciasto mandarynkowe

Moje Twory Przetwory

Powitalne ciasto mandarynkowe

Wierzcie lub nie, ale łatwiej byłoby mi się z Wami spotkać w realu i opowiedzieć dlaczego zniknęłam, dlaczego zrezygnowałam. Dziwne prawda, bo podobno łatwiej jest napisać...Dlatego nie będę próbować nawet sklecić tego w sensowne zdania, bo liczy się tu i teraz!!!JESTEM, WRÓCIŁAM, MAM MNOSTWO PLANÓW I MARZEŃ !Będą zmiany, ale to dopiero za kilkanaście tygodni jak na dobre się spowrotem zadomowię i odnajdę w wirtualnym świecie :)Jeszcze raz DZIĘKUJĘ ZA TYLE "KOPNIAKÓW" NA FB, tylko teraz już bądzcie i mnie wspierajcie, a ja będę dla Was gotować, od czasu do czasu karmić, organizować to i tamto i podciągać się technicznie :)Tymczasem zapraszam na najbardziej mandarynkowe, wilgotne, mięciutkie ciasto.Składniki:180 g jogurtu naturalnego2 duże jajka100 ml olejupuree z ugotowanych mandarynek1/2 szklanki cukru (czyli 125 ml)1 i 1/2 szklanki mąki (czyli 375 ml)2 łyżeczki proszku do pieczenia4 mandarynkiPrzygotowanie:4 mandarynki dokładnie myjemy i wrzucamy do wrzątku, całe przykryte wodą gotujemy około 15-20 minut, po tym czasie wylewamy wodę, zdejmujemy skórę i miksujemy już cząstki mandarynek na puree, zostawiamy do wystygnięciaformę o średnicy 25 cm wysmarować masłem i oprószyć bułką tartą, piekarnik nagrzać do 180 stopni i w tym czasie przygotować ciastodo miski wlewamy jogurt, dodajemy jajka i olej i mieszamy rózgą do połączenia się składnikówdodajemy wystudzone puree z mandarynekdodajemy cukier, mąkę, proszek do pieczenia i mieszamy do połączenia się składnikówprzelać ciasto do przygotowanej formypiec około 40-50 minut w 180 stopniach, po 4o minutach sprawdzić, bo jak będziecie piec w większej formie niż ja, może już być gotowePodałam ciasto z polewą czekoladową, czyli jak zawsze: rozpuściłam czekoladę i masło w kąpieli wodnej, 30 g czekolady, 50 g masła.Dopiero się zorientowałam, że 2 dni temu blog obchodziłby swoje 5 urodziny!!! Ech, no trudno, za rok jak mi pozwolicie będzie miał 6-te bo był tylko stanął w miejscu :)Smacznego :)

Marek o samochodach

The Grand Tour – lepszy Top Gear? (spoilery)

Jeremy Clarkson, Richard Hammond i James May powracają. Jeśli masz konto na Amazon, możesz obejrzeć pierwszy odcinek The Grand Tour w ramach bezpłatnego okresu próbnego Amazon Prime. I to jest dobra wiadomość. A potem już z górki (żeby nie powiedzieć w dół równi pochyłej). Telewizja rządzi się swoimi prawami, internet swoimi. Łączenie tych dwóch form nie zawsze się udaje. Absolutnie to rozumiem i szanuję, co nie znaczy, że materiałem otwierającym nową serię musiał być test porównawczy Ferrari LaFerrari, Porsche 918 i McLarena P1. Brzmi znajomo? Tak, Chris Harris nakręcił takie porównanie rok temu. Na tym samym torze. Zanim poszedł pracować w nowym Top Gear. Oczywiście zasilany przez Amazon budżet The Grand Tour oznacza, że Clarkson, Hammond i May mogli upalać trzy hiper-samochody znacznie dłużej niż Harris, ale moim zdaniem Monkey osiągnął 80 procent efektu The Grand Tour za (pewnie grubo poniżej) 20 procent amazonowego budżetu. Ujęcia w The Grand Tour są jak w Top Gear wypałowane w postprodukcji do granic możliwości, ale ładne. Ciekawe były też animacje prześwietlające samochody. Super! Ale efektowne zdjęcia i grafika nie są w stanie przysłonić jednego mankamentu: pierwszy odcinek The Grand Tour jest potwornie nudny! Rozumiem, że potrzebne było wprowadzenie. Clarkson wychodzi z budynku BBC, leje deszcz, jedzie na lotnisko i leci do Los Angeles. Tam wsiada w Mustanga w jakiejś mega wieśniackiej wersji i jedzie pod muzykę. Po chwili dołączają do niego Hammond i May, wszyscy jadą po pustyni, na około pojawiają się inne samochody. Brakuje słoni. Dojeżdżają do sceny, na ktorej zespół gra piosenkę, która cały czas leci w tle. Ze sceny prowadzący witają się z fanami. Przy okazji wykorzystują zwroty znane z Top Gear Clarkson, Hammond and May Live Show. Komuś zabrakło fantazji, żeby napisać nowe dowcipy na otwarcie nowego programu? Montaż best of nadchodzącego sezonu. Wygląda znajomo? Potem prezentacja namiotu-studia, który będzie pojawiał się w różnych miejscach, bo The Grand Tour (jak wskazuje nazwa) będzie kręcony w różnych miejscach na świecie. To nawet niezły pomysł z wizerunkowego punktu widzenia, chociaż logistycznie karkołomny. Poziom żartu oscyluje między pierdzącą poduszką, a poślizgiem na skórce od banana. Ale przechodzimy do wspomnianego wcześniej testu LaFerrari, 918 i P1. Przysypiam. Doją ten materiał do bólu, bo ewidentnie nic innego nie mają. Przerwa. Segment gadany (coś a’la wiadomości w TG), ale nie mają o czym mówić, więc kolejny punkt programu to prezentacja toru. Tor nazywa się Eboladrome. Bo ma kształt wirusa Ebola. Nie wierzę. Może to jednak jest jakiś dowcip, na którym się nie poznałem. Tor jest ponoć zabójczy, bla, bla, bla. Krótki test BMW M2, który przypomina stare testy z TG, ale brakuje starego zespołu, który pilnował, żeby dowcipy były śmieszne, a wypowiedzi dopracowane. Ukłonem w stronę amerykańskiego sponsora jest wykorzystanie kierowcy z Nascar. Wszystko, co nie jest amerykańskim V8 jest dla niego komunistycznym wymysłem. Ciekawe, jak oprą na tym cały sezon. Będą goście? Niby mają być, ale giną w tajemniczych okolicznościach. Czy to też będzie cykliczny żart? Goście nie mogli dotrzeć, bo… Wracamy do testu hipersamochodów. Nadal jest nudno, ale tym razem prowadzi kierowca F1 i Formuły E, którego nazwiska nie kojarzę (ale ja się nie znam na sporcie). W międzyczasie Clarkson zakłada się, że jeśli „jego” McLaren nie wygra, to pozwoli kolegom zburzyć swój dom. I właściwie wiadomo, jak się to wszystko skończy, bo brytyjska prasa pisała o wysadzeniu w powietrze starego domu Clarksona półtora miesiąca temu. I o to mi właśnie chodziło, kiedy pisałem na początku, że telewizja rządzi się swoimi prawami, a internet swoimi. Pierwszy odcinek The Grand Tour to odgrzewanie kotleta. Mam nadzieję, że kolejne będą jednak lepsze. Bo na lepszy Top Gear się nie nastawiam. Artykuł The Grand Tour – lepszy Top Gear? (spoilery) pochodzi z serwisu wieruszewski.com.

Śniadanie u Basi

Camembert z borówką pieczony w cieście francuskim

Pieczony camembert to świetna propozycja jeśli chcecie zrobić sobie coś ekstra i trochę rozpieścić kubki smakowe, jednocześnie nie spędzając zbyt długiego czasu w kuchni. Polecam serdecznie - na wieczór z lampką wina ;-)1 ser camembert1/2 arkusza ciasta francuskiego2 czubate łyżeczki borówki premium Stovit1 rozkłócone jajkoCiasto francuskie dzielimy na paski i zaplatamy „jak koszyczek” (jak na zdjęciu poniżej). Na środku układamy ser camembert i nakładamy borówkę. Następnie co drugi pasek łączymy ze sobą na górze, a pozostałe paski układamy skośnie na bokach, lekko dociskając końce, żeby się przylepiło. Całość smarujemy rozkłóconym jajkiem. Pieczemy 20 minut w temperaturze 190 stopni (termoobieg). Jemy od razu po przygotowaniu.

Bądź eko. Pij wodę z... kranu!

Poranek na słodko

Bądź eko. Pij wodę z... kranu!

#janodnagwiazdke

LUNA W CHMURACH

#janodnagwiazdke

Nadchodzi Samsung Galaxy J3 (2017)

Komórkomania.pl

Nadchodzi Samsung Galaxy J3 (2017)

Smartfony z serii Galaxy J Samsunga charakteryzują się podstawowym wyposażeniem i wtórnym designem, ale za to pozytywnie wyróżniają się niską ceną. Wkrótce na rynku powinien zadebiutować odświeżony model J3. Co zaoferuje?Czytaj więcej w Komórkomania.pl

PTAK ZA KIEROWNICO: Łada 2101 (1200)

SZROCIAKI

PTAK ZA KIEROWNICO: Łada 2101 (1200)

Witam. Dziś kilka słów o tym jak jeździ Łada 2101, o której zapewne czytaliście tutaj. Przejechałem nią około 340 km w trasie i później dobiłem do 400 km jeżdżąc trochę po mieście. Szczerze powiedziawszy to przez 3 dni śmigałem wszędzie wyłącznie nią, bo sprawia to sporo radości. Przypomniałem sobie jak to jest poruszać się dosyć starym samochodem (37 lat) w normalnym ruchu miejskim - na porządku dziennym jest pozdrawianie przez przechodniów, czy innych też kierowców. Pojawienie się Ładą w pracy wywołało małą sensację - słyszałem nawet jakieś dwie babki z całkiem innego działu szepcące jedna do drugiej - widziałaś do fajne auto na dole? Zawieszenie i prowadzenie. Jest miękko. Jest gigantyczny jak na obecne czasy profil opony - zdaje się, że to 80-tka. Wrocławskie miejsca przez które przejeżdżam Galantem z zamkniętymi oczami i zaciśniętymi zębami nie robią na Ładzie żadnego wrażenia. Nie jest to co prawda resorowanie jak w hydro-pneumatykach Citroena, czy jak w klasycznych Mercedesach, ale jest naprawdę nieźle. Duży skok zawieszenia nie zachęca do szybszej jazdy, a dosyć duży luz na kierownicy w tym egzemplarzu wymagał dużego skupienia. Wspomniane wcześniej cechy wpływają również na dziwne uczucie jakby nadwozie jechało swoje, a zawieszenie i układ napędowy swoje. Nie ma poczucia takiej "jedności" tych zespołów znanego z nowszych samochodów. Bardzo cienka kierownica akurat w tym wypadku nie przeszkadzała, bo była owinięta pokrowcem czymś.Hałas. Prędkość 90 km/h na 4 biegu w Ładzie 2101 odczuwa się tak jakbyśmy jechali nie na 4-ce, a na 2-ce. Jest dosyć głośno, ale idzie się przyzwyczaić po jakimś czasie. Można też np. ubrać grubą czapkę.Dla człowieka przyzwyczajonego do nowych, czy też nawet kilkunastoletnich samochodów pewnym szokiem technicznym będą wszelkie dźwięki jakie to auto wydaje. Podczas jazdy Jedynką trzeba mieć w głowie pewien poznawczy filtr. Skupiać się wyłącznie na odgłosach bardzo podejrzanych, a całą resztę (których jest trochę) po prostu olewać. Ten typ tak ma - zwłaszcza po tylu latach. Pamiętam też jak po tych kilku dniach jazdy wsiadłem go Galanta i aaaaaaaaaaaaale to była ulga. Jedyne słowo, które w pełni oddaje to co wtedy czułem to angielskojęzyczne - smooth. Wszystko było takie komfortowe, miękkie, ciche, przytulaśne i wspomagane. W końcu miałem też hamulce, choć te w Miśku pozostawiają sporo do życzenia. Kolejny temat - hamulce. Jak wspomniałem wyżej hamulce w tym egzemplarzu były dosyć symboliczne, choć przy naprawdę mocnym naciśnięciu na pedał dawały radę. Jechaliśmy w deszczu więc taka sytuacja była mi nawet na rękę. Koledze udało się kiedyś obrócić Ładę 2103 o 180 stopni po mocnym naciśnięciu pedału hamulca - i to na suchym asfalcie!Następna uwaga to jakość. Mam już sporo danych do takiego porównania, bo przez moje łapki przewinęło się "kilka" Ład i tylko trochę mniej Dużych Fiatów. Nie pamiętam żadnych problemów z tymi pierwszymi - no może poza jednym, kiedy 2103 zapaliła mi się w trakcie jazdy (zwarcie), ale była to wina poprzedniego właściciela, który coś tam namieszał w instalacji. Cała historia skończyła się szczęśliwie. Obyło się bez wielkich strat, a koszt naprawy wyniósł tylko 300 zł. Natomiast w przypadku Dużych Fiatów bywało różnie. Począwszy od jakiś małych usterek typu nagły brak świateł, spadające paski klinowe, blokujący się rozrusznik, aż po najgorszy przykład - zatarcie silnika z powodu niewydajnej pompy oleju. W Ładach nie mieliśmy żadnych problemów. Tak samo było w przypadku opisywanej Łady 2101 - wytargana z garażu po długim postoju spokojnie dowiozła mnie do domu, do tego jeszcze spalając zaskakująco mało - jakieś 6,5 litra na 100 km.Na koniec jeszcze jedna obserwacja. Jeśli lekko nagiąć rzeczywistość i liczyć wszystkie modele Łady (sedany) oparteh na licencji Fiata 124 jako jeden model (ale po licznych liftingach) to Ładę 2101 można uznać ze przedstawiciela jednego z najpopularniejszych modeli samochodów świata! Przecież takich Ład wyprodukowano około 20 mln ulegając jedynie VW Garbusowi (który przecież też podlegał na przestrzeni lat wielu, wielu zmianom). Do czego dążę? Otóż w narodzenie, który (chcąc nie chcąc) był związany z Sowietami wiedza o tym jakie to auto leży i kwiczy. Także jestem zdziwiony podwójnie. Co prawda Łady 2101 oficjalnie nie oferowano w naszym kraju i nasi rodacy widzieli je tylko podczas zagranicznych wyjazdów np. do Bułgarii, Czech, czy Węgier, ale mimo to i tak bardzo mnie zastanawia tak mała rozpoznawalność tego samochodu. Jeszcze gdyby ktoś rzucił - o jaki ładny Fiat 124, to byłoby już całkiem blisko. Ale jak słyszałem, że jest to Zaporożec, Wołga(!), albo Moskwicz to mi po prostu rynce opadały. A to tylko pierwsza Łada Proszę Państwa.Więcej o Ładach przeczytacie TUTAJ