Alergiczne Dziecko
Domowe sposoby na chore zatoki
Generalnie jestem okazem zdrowia. Nie choruję, nic mnie nie boli, nie łamie mnie w kościach. Zdarzyło mi się jednak przeziębić kiedyś zatoki i skutki tego odczuwam do dziś. Chronicznie, przewlekle od października do maja przerabiam ten temat. Na ogół wiosną i latem mam spokój, chociaż czasem klimatyzacja potrafi zrobić mi w nosie niezły bałagan. I to nie chodzi tylko o zatkany nos (kataru nie ma, a w nosie korek), chociaż to też jest duży dyskomfort. Chodzi o to, że kiedy nie ma węchu, nie czuć zapachów i smaków. Poza tym, raz na jakiś czas pojawia się stan ostry i wówczas dochodzą takie objawy jak ból głowy, wrażenie ciśnienia, które zaraz rozsadzi czaszkę, opuchlizna powiek (kiedyś nawet do tego stopnia, że zamknęło mi się prawe oko i nie mogłam go otworzyć) i zatkane uszy. Dodatkowo, patrząc z medycznego punktu widzenia, siedlisko bakterii w głowie, tak blisko mózgu, to z pewnością nic dobrego, chroniczny stan zapalny z pewnością przenosi się na resztę organizmu i w jakiś sposób na niego oddziałuje (nie ma wątpliwości, że negatywnie) i wreszcie przy totalnie zatkanym nosie trudno wziąć pełny wdech, przez co mózg nie otrzymuje tyle tlenu ile powinien przy każdym oddechu. Co z tym zrobić?
Przetestowałam chyba wszystkie możliwe metody: tabletki, krople, spraye, gorące okłady z borowiny. Większość była skuteczna, ale tylko na chwilę. Zaraz problem wracał. Wreszcie udało mi się wygrzebać z tego paskudztwa. Sposobami (jakże by mogło być inaczej) domowymi
Leczenie zatok inhalacjami
Inhalacje z soli fizjologicznej z kilkoma kroplami oleju z drzewa herbacianego szybko przynoszą ulgę. Aromat jest średni, ale co kto lubi. Mi nie przeszkadza. Olejek z drzewa herbacianego wykazuje wyjątkowe właściwości antybakteryjne, a dodatkowo sama inhalacja udrażnia nos. Ulgę czuć od razu, jeszcze w trakcie inhalacji trzeba wydmuchiwać nos, łatwiej się oddycha, a śluzówka w nosie jest nawilżona.
Płukanie nosa i zatok roztworem chlorku sodu
W aptece można kupić gotowy zestaw do płukania nosa i zatok. Jest prosty jak budowa cepa: plastikowa butelka z dzióbkiem plus zestaw saszetek z roztworem chlorku sodu. Butelkę uzupełnia się do kreski ciepłą, przegotowaną wodą, wsypuje zawartość saszetki, miesza i ściskając butelkę płucze się nos i zatoki. Ważne, żeby zabieg ten przeprowadzić wówczas, gdy wiemy, że nie będziemy wychodzić z domu. Ja to robię przed snem.
Płukanie nosa wodą utlenioną
Sposób podpatrzony u dr Jerzego Zięby (jeśli nie wiecie kim jest ów pan, koniecznie zajrzyjcie na jego stronę internetową Ukryte Terapie. Warto!). Metoda najbardziej hardkorowa, ale jednocześnie najbardziej skuteczna. Co robimy? Mieszamy w kieliszku 5 ml ogrzanej w dłoniach soli fizjologicznej (do kupienia w aptece za grosze). Dodajemy 7 kropli wody utlenionej (do kupienia w aptece również za grosze). Kładziemy się na plecach na łóżku, głowę zwieszamy do tyłu (od stóp do ramion leżymy na łóżku, głowa zwisa z łóżka) i wlewamy po trochu tej mikstury do jednej i drugiej dziurki od nosa (ja robię to strzykawką). Uprzedzę Wasze pytanie: tak, to piecze. Piecze tym bardziej im bardziej mamy zaawansowany stan zapalny w zatokach. Więc choć za pierwszym razem mogą polecieć łzy, to później jest już tylko lepiej. Jednorazowo zużywamy całą miksturę, za każdym razem porządnie wydmuchujemy nos i całą zabawę powtarzamy dzień w dzień, aż do ustąpienia objawów. Ważna uwaga – po płukaniu nie wychodzimy z domu, trzymamy się w cieple.
Czapka bez gadania!
Jest jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz – czapka! Głowa musi być w cieple i to nie tylko zimą, przy temperaturze -15 stopni Celsjusza. Odpada również wychodzenie z domu z mokrą głową, choćby nawet to było krótkie wieszanie prania na balkonie (biję się w piersi, to mój błąd).
A Wy macie jakieś sprawdzone metody na chore zatoki?