W SWOIM ŻYWIOLE
Moje ulubione miejsca w Finlandii – wpis w ramach majowego projektu Klubu Polki na Obczyźnie
Klub Polki na Obczyźnie to wirtualny zakątek, w którym rozsiane po całym świecie blogujące Polki mogą się poznać i podzielić wrażeniami dotyczącymi życia na obcych ziemiach. Klub ten to także miejsce narodzin niezliczonej ilości świetnych projektów, w tym także akcji charytatywnych. Jeden z ostatnich projektów polega na zaprezentowaniu przez nas – Polki na obczyźnie – swoich ulubionych miejsc w krajach, w którym przyszło nam żyć.
Do dzieła zatem! Oto moje fińskie top five:
1. Park Narodowy Nuuksio (30 kilometrów od Helsinek)
Prawdę mówiąc, po względem przyrodniczym Finlandia jest nieco monotonna, co w żadnej mierze mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie – uwielbiam ten nieskończony lesisty przestwór „podziurawiony” dziesiątkami tysięcy przejrzystych jezior. Monotonia ta jednak sprawia, że zadanie polegające na wybraniu miejsc ulubionych łatwe bynajmniej nie jest. Fińskie parki narodowe (których jest mnóstwo), ogólnie rzecz biorąc, są do siebie podobne, muszę zatem skupić się na ich walorach nie tyle przyrodniczych, co praktycznych, turystycznych, oraz moich własnych wspomnieniach i odczuciach. Park Narodowy Nuuksio (Nuuksion kansallispuisto) zajmuje szczególne miejsce na mojej liście, ponieważ mam go pod nosem i odwiedzam często, o każdej porze roku. Położony jest niedaleko Helsinek, więc jeśli wybieracie się do stolicy Finlandii i macie ochotę na spacer po lesie, biwak, jagody lub kąpiel w jeziorze, wystarczy tylko wsiąść w autobus – za jakąś godzinę (lub półtorej) będziecie na miejscu. Park jest duży, szlaki są dobrze oznaczone, znajdziecie tam wiele grilli, a namiot rozbić możecie wszędzie. Minusem może być spora ilość ludzi w pogodne weekendy, z tym że „spora ilość” w wydaniu fińskim znaczy mniej więcej tyle, że czasem grilla będziecie musieli dzielić z inną osobą. Zimą w parku można pojeździć na nartach biegowych oraz (co nieprawdopodobne) zjazdowych – wzgórze Solvalla oferuje dwa krótkie wyciągi i miłą kawiarenkę. Symbolem parku jest latająca wiewiórka, której niestety nigdy nie widziałam.
Mapę parku i inne praktyczne informacje znajdziecie tutaj.
2. Park Narodowy Repovesi (190 kilometrów od Helsinek)
Mimo że mały, Park Narodowy Repovesi (Repoveden kansallispuisto) na wyróżnienie bezwzględnie zasługuje. Po pierwsze od Helsinek dzielą go tylko jakieś trzy godziny jazdy samochodem, po drugie znajdziecie tam kilka atrakcji, chociażby most linowy, „ręczny” prom czy wieżę Elvinga, z której roztacza się ładny widok na park (duże zdjęcie nad wpisem), a po trzecie, kojarzy mi się niezwykle miło – rok temu spędziliśmy tutaj długi i wyjątkowo ciepły weekend (tak ciepły, że pod namiotem nie trzeba było nawet spać w śpiworach!). Grille w parku porozrzucane są po pełnych uroku zakątkach, a szlaki przedstawiają się bardzo malowniczo. Podczas naszego pobytu w parku, postanowiliśmy wykorzystać fińskie lato (czyli wspomniany weekend) do granic możliwości i przy każdej nadarzającej się okazji wskakiwaliśmy do czystej i ciepłej wody. Właściwie nic nie zakłócało wtedy naszej sielanki, chyba że liczyć pewnego Fina, który przerwał naszą przyjemną wegetację na pomoście pytaniem o ogień. Jakiś czas później ten odważny (w końcu odezwał się do obcych!) Fin oddał nam naszą zapalniczkę, a w ramach podziękowania dorzucił do niej dwa zimne piwa (miał w swojej łódeczce lodówki turystyczne). Finowie czasem są fajni; szczególnie, gdy człowiek siedzi po środku niczego, temperatura otoczenia wynosi 30 stopni, a oni przynoszą zimne napoje…
Więcej informacji o parku znajdziecie tutaj.
3. Stare Porvoo (50 kilometrów od Helsinek)
Porvoo, jedno z najstarszych fińskich miast, znane jest z ładnej starówki (Vanha Porvoo), w której znajdują się między innymi charakterystyczne czerwone, drewniane domki, stojące nad brzegu rzeki o tej samej nazwie, co miasto. Na czerwono (ochra) zostały pomalowane w XVIII wieku w ramach przygotowań do wizyty szwedzkiego króla Gustawa III. Budynki te są własnością prywatną, ale można jest obejrzeć od środka, odwiedzając znajdujące się w nich kawiarenki. Czerwone domy to tylko preludium do średniowiecznego dzieła, jakim jest Stare Porvoo, zaraz za nimi rozpoczyna się mały labirynt wąskich uliczek – gdy wybierzemy te, które pną się w górę, dotrzemy do średniowiecznej katedry, niegdyś zniszczonej przez pożar. Warto pospacerować sobie tymi pełnymi uroku ścieżkami, pooglądać wystawy sklepików znajdujących się w ładnych, drewnianych domach, rzucić okiem na stary ratusz, a może nawet zajrzeć do jakiegoś muzeum. Co prawda gdy człowiek się spręży, wszystko to pewnie zdoła zobaczyć w niecałą godzinę, bo starówka nie jest duża, ale przecież nie o to chodzi. Mówiąc o atrakcjach Porvoo, nie można pominąć Linnamäki, „zamkowego wzgórza”, ponieważ zawsze przy takich okazjach jest wymieniane, ale namawiać Was do eksploracji tych okolic nie będę. Prawdę mówiąc, tylko druga część wyrażenia „zamkowe wzgórze” ma jakieś odzwierciedlenie w rzeczywistości; żadnego zamku (ani nawet jego pozostałości) zobaczyć się nie spodziewajcie. Na południu Porvoo znajduje się malowniczy archipelag (myślę, że spodoba się przede wszystkich rowerzystom).
4. Fińska Laponia z wyłączeniem Wioski Świętego Mikołaja (daleko od Helsinek)
Wielu ludziom Laponia jawi się jako zimna, ciemna, jałowa kraina; dla mnie jednak północna Finlandia to przede wszystkim spokój i nieograniczona przestrzeń. Latem doświadczycie tutaj białych nocy, zimą macie szanse obejrzeć na niebie niesamowite, kolorowe spektakle, a towarzystwa zawsze dotrzymywać Wam będą renifery. Jakkolwiek patetycznie by to nie zabrzmiało, w Laponii człowiek może poczuć się wolnym. Nie lubię zimna, ale lapońska głusza działa na mnie jak magnes i zawsze mam ochotę tam wrócić. O fińskiej Laponii co nieco już pisałam, zachęcam do rzucenia okiem. Co do Wioski Świętego Mikołaja, to znajduje się ona na mojej osobistej liście fińskich „sucharów” (na dodatek poza tą atrakcją Rovaniemi nie ma wiele do zaoferowania).
Poniższe zdjęcia (poza dwoma ostatnimi) zostały zrobione w Parku Narodowym Pyhä-Luosto, który znajduje się około 100 kilometrów na północny wschód od Rovaniemi. Ostatnie obrazki pochodzą z dalszej północy (okolice Kilpisjärvi, 400 kilometrów za kręgiem polarnym).
5. Savonlinna (330 kilometrów od Helsinek)
Zamki nie są mocną stroną Finlandii. Jeśli ktoś Wam kiedyś wspomni o jakimś fińskim zamku, nie wyobrażajcie sobie drugiego Malborka, bo będzie to raczej połowa Golubia-Dobrzynia (optymistyczna wersja). Wyjątkiem jest Olavinlinna („zamek świętego Olafa”) w miejscowości Savonlinna. Nie jest to duża budowla, ale moim zdaniem prezentuje się nad wyraz dobrze. Zamek powstał w XV wieku w celu ochrony ziem szwedzkich przed Rosjanami. W Savonlinnie byłam tylko raz, ale bardzo miło wspominam to miejsce (mimo że rozbiliśmy wtedy namiot na terenie budowy i rano obudziły nas pracujące koparki). Co ciekawe niedaleko zamku stoi rzeźba barana, z którym związana jest pewna legenda – Rosjanie ciemną sylwetkę tego zwierzęcia na murach zamku wzięli za diabła i zaniechali ataku. Rzeźba podobno przynosi szczęście, trzeba tylko ją potrzeć w odpowiednim miejscu (nie, nie chodzi o rogi).
Na tym zakończę listę moich ulubionych miejsc w Finlandii, chociaż mogłabym wymieniać jeszcze długo… Nawet w samych Helsinkach znalazłoby się kilka fajnych lokalizacji. Jak to jest, że tak często można usłyszeć moje narzekanie na fińską rzeczywistość, a jednocześnie tak wiele mnie z Finlandią łączy? Może jednak ten „chłodny” związek jest bardziej skomplikowany niż mi się wydaje…?
Projekt “TOP 5 moich ukochanych miejsc” jest dedykowany Stowarzyszeniu Piękne Anioły. Byłoby super, gdybyście postanowili wesprzeć tę Fundację, ponieważ to, co ona robi dla biednych dzieci jest wspaniałe. O Fundacji i jej celach możecie przeczytać na stronie klubu.