Deser na spodzie z płatków owsianych z bananami, truskawkami i bezą

Kuchnia Breni

Deser na spodzie z płatków owsianych z bananami, truskawkami i bezą

Mirrors

Rebel Fashion Style

Mirrors

Szaszłyki

Dusiowa Kuchnia

Szaszłyki

Najprostsze szaszłyki z kiełbasy z dodatkiem papryki i cebuli

Daily Cooking

Najprostsze szaszłyki z kiełbasy z dodatkiem papryki i cebuli

Markizy marchewkowe

Lekki brzusio

Markizy marchewkowe

Kogo wyrzuciłabym z kina?

Szafeczka blog

Kogo wyrzuciłabym z kina?

Moje ulubione miejsca w Finlandii  – wpis w ramach majowego projektu Klubu Polki na Obczyźnie

W SWOIM ŻYWIOLE

Moje ulubione miejsca w Finlandii – wpis w ramach majowego projektu Klubu Polki na Obczyźnie

Klub Polki na Obczyźnie to wirtualny zakątek, w którym rozsiane po całym świecie blogujące Polki mogą się poznać i podzielić wrażeniami dotyczącymi życia na obcych ziemiach. Klub ten to także miejsce narodzin niezliczonej ilości świetnych projektów, w tym także akcji charytatywnych. Jeden z ostatnich projektów polega na zaprezentowaniu przez nas – Polki na obczyźnie – swoich ulubionych miejsc w krajach, w którym przyszło nam żyć. Do dzieła zatem! Oto moje fińskie top five: 1. Park Narodowy Nuuksio (30 kilometrów od Helsinek) Prawdę mówiąc, po względem przyrodniczym Finlandia jest nieco monotonna, co w żadnej mierze mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie – uwielbiam ten nieskończony lesisty  przestwór „podziurawiony” dziesiątkami tysięcy przejrzystych jezior. Monotonia ta jednak sprawia, że zadanie polegające na wybraniu miejsc ulubionych łatwe bynajmniej nie jest. Fińskie parki narodowe (których jest mnóstwo), ogólnie rzecz biorąc, są do siebie podobne, muszę zatem skupić się na ich walorach nie tyle przyrodniczych, co praktycznych, turystycznych, oraz moich własnych wspomnieniach i odczuciach. Park Narodowy Nuuksio (Nuuksion kansallispuisto) zajmuje szczególne miejsce na mojej liście, ponieważ mam go pod nosem i odwiedzam często, o każdej porze roku. Położony jest niedaleko Helsinek, więc jeśli wybieracie się do stolicy Finlandii i macie ochotę na spacer po lesie, biwak, jagody lub kąpiel w jeziorze, wystarczy  tylko wsiąść w autobus – za jakąś godzinę (lub półtorej) będziecie na miejscu. Park jest duży, szlaki są dobrze oznaczone, znajdziecie tam wiele grilli, a namiot rozbić możecie wszędzie. Minusem może być spora ilość ludzi w pogodne weekendy, z tym że „spora ilość” w wydaniu fińskim znaczy mniej więcej tyle, że czasem grilla będziecie musieli dzielić z inną osobą. Zimą w parku można pojeździć na nartach biegowych oraz (co nieprawdopodobne) zjazdowych – wzgórze Solvalla oferuje dwa krótkie wyciągi i miłą kawiarenkę. Symbolem parku jest latająca wiewiórka, której niestety nigdy nie widziałam. Mapę parku i inne praktyczne informacje znajdziecie tutaj. 2. Park Narodowy Repovesi (190 kilometrów od Helsinek) Mimo że mały, Park Narodowy Repovesi (Repoveden kansallispuisto) na wyróżnienie bezwzględnie zasługuje. Po pierwsze od Helsinek dzielą go tylko jakieś trzy godziny jazdy samochodem, po drugie znajdziecie tam kilka atrakcji, chociażby most linowy, „ręczny” prom czy wieżę Elvinga, z której roztacza się ładny widok na park (duże zdjęcie nad wpisem), a po trzecie, kojarzy mi się niezwykle miło – rok temu spędziliśmy tutaj długi i wyjątkowo ciepły weekend (tak ciepły, że pod namiotem nie trzeba było nawet spać w śpiworach!). Grille w parku porozrzucane są po pełnych uroku zakątkach, a szlaki przedstawiają się bardzo malowniczo. Podczas naszego pobytu w parku, postanowiliśmy wykorzystać fińskie lato (czyli wspomniany weekend) do granic możliwości i przy każdej nadarzającej się okazji wskakiwaliśmy do czystej i ciepłej  wody. Właściwie nic nie zakłócało wtedy naszej sielanki, chyba że liczyć pewnego Fina, który przerwał naszą przyjemną wegetację na pomoście pytaniem o ogień. Jakiś czas później ten odważny (w końcu odezwał się do obcych!) Fin oddał nam naszą zapalniczkę, a w ramach podziękowania dorzucił do niej dwa zimne piwa (miał w swojej łódeczce lodówki turystyczne). Finowie czasem są fajni; szczególnie, gdy człowiek siedzi po środku niczego, temperatura otoczenia wynosi 30 stopni, a oni przynoszą zimne napoje… Więcej informacji o parku znajdziecie tutaj. 3. Stare Porvoo (50 kilometrów od Helsinek) Porvoo, jedno z najstarszych fińskich miast, znane jest z ładnej starówki (Vanha Porvoo), w której znajdują się między innymi charakterystyczne czerwone, drewniane domki, stojące nad brzegu rzeki o tej samej nazwie, co miasto. Na czerwono (ochra) zostały pomalowane w XVIII wieku w ramach przygotowań do wizyty szwedzkiego króla Gustawa III. Budynki te są własnością prywatną, ale można jest obejrzeć od środka, odwiedzając znajdujące się w nich kawiarenki. Czerwone domy to tylko preludium do średniowiecznego dzieła, jakim jest Stare Porvoo, zaraz za nimi rozpoczyna się mały labirynt wąskich uliczek – gdy wybierzemy te, które pną się w górę, dotrzemy do średniowiecznej katedry, niegdyś zniszczonej przez pożar. Warto pospacerować sobie tymi pełnymi uroku ścieżkami, pooglądać wystawy sklepików znajdujących się w ładnych, drewnianych domach, rzucić okiem na stary ratusz, a może nawet zajrzeć do jakiegoś muzeum. Co prawda gdy człowiek się spręży, wszystko to pewnie zdoła zobaczyć w niecałą godzinę, bo starówka nie jest duża, ale przecież nie o to chodzi. Mówiąc o atrakcjach Porvoo, nie można pominąć Linnamäki, „zamkowego wzgórza”, ponieważ zawsze przy takich okazjach jest wymieniane, ale namawiać Was do eksploracji tych okolic nie będę. Prawdę mówiąc, tylko druga część wyrażenia „zamkowe wzgórze” ma jakieś odzwierciedlenie w rzeczywistości; żadnego zamku (ani nawet jego pozostałości) zobaczyć się nie spodziewajcie. Na południu Porvoo znajduje się malowniczy archipelag (myślę, że spodoba się przede wszystkich rowerzystom). 4. Fińska Laponia z wyłączeniem Wioski Świętego Mikołaja (daleko od Helsinek) Wielu ludziom Laponia jawi się jako zimna, ciemna, jałowa kraina; dla mnie jednak północna Finlandia to przede wszystkim spokój i nieograniczona przestrzeń. Latem doświadczycie tutaj białych nocy, zimą macie szanse obejrzeć na niebie niesamowite, kolorowe spektakle, a towarzystwa zawsze dotrzymywać Wam będą renifery. Jakkolwiek patetycznie by to nie zabrzmiało, w Laponii człowiek może poczuć się wolnym. Nie lubię zimna, ale lapońska głusza działa na mnie jak magnes i zawsze mam ochotę tam wrócić. O fińskiej Laponii co nieco już pisałam, zachęcam do rzucenia okiem. Co do Wioski Świętego Mikołaja, to znajduje się ona na mojej osobistej liście fińskich „sucharów” (na dodatek poza tą atrakcją Rovaniemi nie ma wiele do zaoferowania). Poniższe zdjęcia (poza dwoma ostatnimi) zostały zrobione w Parku Narodowym Pyhä-Luosto, który znajduje się około 100 kilometrów na północny wschód od Rovaniemi. Ostatnie obrazki pochodzą z dalszej północy (okolice Kilpisjärvi, 400 kilometrów za kręgiem polarnym). 5. Savonlinna (330 kilometrów od Helsinek) Zamki nie są mocną stroną Finlandii. Jeśli ktoś Wam kiedyś wspomni o jakimś fińskim zamku, nie wyobrażajcie sobie drugiego Malborka, bo będzie to raczej połowa Golubia-Dobrzynia (optymistyczna wersja). Wyjątkiem jest Olavinlinna („zamek świętego Olafa”) w miejscowości Savonlinna. Nie jest to duża budowla, ale moim zdaniem prezentuje się nad wyraz dobrze. Zamek powstał w XV wieku w celu ochrony ziem szwedzkich przed Rosjanami. W Savonlinnie byłam tylko raz, ale bardzo miło wspominam to miejsce (mimo że rozbiliśmy wtedy namiot na terenie budowy i rano obudziły nas pracujące koparki). Co ciekawe niedaleko zamku stoi rzeźba barana, z którym związana jest pewna legenda – Rosjanie ciemną sylwetkę tego zwierzęcia na murach zamku wzięli za diabła i zaniechali ataku. Rzeźba podobno przynosi szczęście, trzeba tylko ją potrzeć w odpowiednim miejscu (nie, nie chodzi o rogi).  Na tym zakończę listę moich ulubionych miejsc w Finlandii, chociaż mogłabym wymieniać jeszcze długo… Nawet w samych Helsinkach znalazłoby się kilka fajnych lokalizacji. Jak to jest, że tak często można usłyszeć moje narzekanie na fińską rzeczywistość, a jednocześnie tak wiele mnie z Finlandią łączy? Może jednak ten „chłodny” związek jest bardziej skomplikowany niż mi się wydaje…?   Projekt “TOP 5 moich ukochanych miejsc” jest dedykowany Stowarzyszeniu Piękne Anioły. Byłoby super, gdybyście postanowili wesprzeć tę Fundację, ponieważ to, co ona robi dla biednych dzieci jest wspaniałe. O Fundacji i jej celach możecie przeczytać na stronie klubu.

Giełda klasyków

Mazda 323 GLX 1986 – 36000 PLN – Wrocław

Kolejna propozycja z rynku samochodów zachowanych w stanie fabrycznym. Tym razem Mazda 323 GLX łącząca bogate wyposażenie z niewielkim silnikiem. Na pokładzie odnajdziemy welurową tapicerkę, szyberdach i centralny zamek. Pod maską 68-konna jednostka 1,3 l i… sporo wosku, który pozwolił przetrwać jej niemal 30 lat w tak doskonałym stanie. Mazda 323 1,3 GLX Rocznik: 1986 […] Post Mazda 323 GLX 1986 – 36000 PLN – Wrocław pojawił się poraz pierwszy w Giełda klasyków.

Szybki makaron z pesto

Zajadam

Szybki makaron z pesto

Czy blog rządzi się jakimiś zasadami?

FIKI BLOG. Z PASJĄ DO ŻYCIA

Czy blog rządzi się jakimiś zasadami?

Kluski z serem

Zapach Domu

Kluski z serem

Zabieram Was w kolejną podróż sentymentalną. Tym razem do smaku, który zapamiętałyśmy z siostrą z przedszkola. Smak, który systematycznie przywołujemy, to smak klusek z serem. Klasyka, którą zaszczepiamy w naszych dzieciach. Klasyka tak prosta, że tylko wykorzystanie najlepszych składników gwarantuje 100% satysfakcję.Składniki:500 g makaronu świderkiszczypta soli250 g białego sera4-5 łyżek cukru100 g masłaSposób przygotowania:Makaron ugotuj w dużej ilości osolonej wody. Odcedź. Możesz lekko przelać zimną wodą, ale postaraj się go nie wystudzić.Ser rozdrobnij w misce widelcem i wymieszaj z cukrem. Masło roztop w garnuszku. Makaron wrzuć do sera i polej masłem. Dokładnie wymieszaj. Od razu podawaj :)

Giełda klasyków

Audi 80 B4 1993 – 24900 PLN – Aleksandrów Łódzki

Są samochody, w których tuningowe modyfikacje się nie sprawdzają. Wiele kreacji włoskich stylistów wygląda tak fenomenalnie w oryginale, że wszelkie zmiany powodują wizualny zgrzyt… Audi 80 B4 z pewnością się do tej grupy nie zalicza. Wciąż jest tak popularną sylwetką, że dobrze przemyślany kierunek zmian to miła odmiana na drodze. Tu mamy gustowny tuning – […] Post Audi 80 B4 1993 – 24900 PLN – Aleksandrów Łódzki pojawił się poraz pierwszy w Giełda klasyków.

Giełda klasyków

Mercedes 500 SL R129 1991 – 51000 PLN – Niemodlin

Klasyczna zasada elegancji nakazuje łączyć jasne lakiery z ciemnym wnętrzem i na odwrót – ciemne nadwozie z jasnym wnętrzem. Jak się to sprawdza w rzeczywistości, możemy zaobserwować na tym przykładzie. Ten Mercedes 500 SL R129 pokryty jest chłodnym odcieniem czerni – 199 Blauschwarz, a we wnętrzu odnajdziemy jasną beżową tapicerkę. Połączenie – wyśmienite. To egzemplarz […] Post Mercedes 500 SL R129 1991 – 51000 PLN – Niemodlin pojawił się poraz pierwszy w Giełda klasyków.

Placuszki pszenno-gryczane z sosem truskawkowo-borówkowym

Smaczna Pyza

Placuszki pszenno-gryczane z sosem truskawkowo-borówkowym

Audi A7 Sportback 3.0 TDI 2015 [test]

Motofilm

Audi A7 Sportback 3.0 TDI 2015 [test]

Będę za nim tęsknił. Właśnie takimi słowami pragnę rozpocząć wpis dotyczący Audi A7 Sportback. W pewnym sensie zakochałem się w tym egzemplarzu przez przypadek, a jak wiadomo, przypadki są najlepsze! Przez parę dni miałem przyjemność bycia szczęśliwym ‚posiadaczem’ poliftingowej odmiany Audi A7 Sportback z 3-litrowym silnikiem wysokoprężnym. Wspomniany facelifting nie zbyt obfituje w zmiany. Jeśli chodzi o stylistykę pojawiły się delikatnie zmienione zderzaki, grill czy nowe końcówki układu wydechowego. Klienci w standardzie otrzymują od teraz przednie i tylne lampy w pełni wykonane w technologii LED z ‚dynamicznymi’ kierunkowskazami. Oprócz tego na liście wyposażenia pojawiły się nowe opcje personalizacji wnętrza oraz nowe felgi. W ofercie znalazła się też nowa jednostka wysokoprężna 3,0 TDI Ultra o mocy 217 KM, która ma spalać średnio 4,7l/100 km. Gdzieś pod toną plastiku widocznego po otwarciu maski w moim egzemplarzu skrywał się również 3-litrowy silnik diesla, jednak w tym przypadku porcje świeżego powietrza do sześciu cylindrów dostarczają aż dwa ślimaki, co skutkuje mocą maksymalną wynoszącą 320 KM. 650 Nm momentu obrotowego, szybka, 8-biegowa skrzynia Tiptronic i legendarny napęd Quattro gwarantują genialne właściwości jezdne. Niemal dwutonowy pocisk potrafi rozpędzić się do 100 km/h w 5,2 sekundy. Nie odpuszczając w tym momencie gazu musimy uważać, bo uzyskanie wyższych, dużo wyższych wartości nie trwa długo, a jak wiecie, ostatnio aby rozstać się ze swoim prawem jazdy wystarczy dosłownie chwila nieuwagi i zbliżające się urodziny żony pana policjanta. Podczas rozpędzania towarzyszy nam przyjemny pomruk silnika V8. Nie, nie pomyliłem się, V8. Producent zdecydował się na zamontowanie głośniczków przy końcówkach układu wydechowego, które potrafią imitować dźwięk 8-cylindrowego silnika. I muszę przyznać, że wychodzi im to całkiem sprawnie! Producent deklaruje, że średnie spalanie ma wynosić 7,4 litra w mieście i 5,4 poza miastem. Niestety moje obliczenia są nieco inne. W trasie maksymalnie udało mi się zejść do 5,9l /100 km ale musiałem się postarać. Przy normalnej jeździe wartość ta będzie się wahała gdzieś w okolicach ‚siódemki’. W mieście ciężko o jednocyfrowy wynik. Po części to wina samochodu, który prowokuje do dynamicznej jazdy. Najwyższe wskazanie komputera pokładowego jakie odnotowałem to 14,8 l/100 km, ale opanowując swoje sportowe zachcianki jesteśmy w stanie odjąć od tego wyniku około 5 litrów. Jako, że jest to Audi, nie będę się tu rozpisywał na temat prowadzenia samochodu, bo do tego nie można mieć żadnych zastrzeżeń. System Quattro zapewnia ogromną pewność oraz błyskawicznie naprawia nasze błędy w podbramkowych sytuacjach. Adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne pracuje bez zarzutów i nawet na 21-calowych kołach z naciągniętymi niskoprofilowymi oponami przejazd przez dziurawe miejskie uliczki nie będzie przeszkadzał naszej lubej w precyzyjnym umalowaniu ust i oczu. Oczywiście możemy też zrobić jej psikusa przestawiając tryb na Sport. Wtedy z kolei szybsze pokonywanie ostrych zakrętów pójdzie Wam równie gładko jak ucieczka naszego premiera z kraju. Osobiście, gdybym był premierem, to chętnie kazałbym się wywieźć właśnie na pokładzie A7. Sportowe, aczkolwiek wygodne fotele obite pikowaną skórą, czterostrefowa klimatyzacja, czy system nagłośnienia Bang&Olufsen o wartości Dacii Duster pozwalają na podróżowanie w bardzo komfortowych warunkach. W dodatku mamy też dostęp do bezprzewodowego internetu LTE, dzięki któremu poczujemy się prawie jak w PolskimBusie! Kierowca z pewnościa doceni także system HUD oraz nowy kolorowy wyświetlacz umieszczony między zegarami, na którym możemy oglądać ekran nawigacji z satelitarnymi mapami Google. Ponadto ten egzemplarz wyposażono również w kamerę termowizyjną, która pomaga nam w nocy podczas jazdy przez słabo oświetlone drogi. Wykrywa ona ludzi oraz zwierzęta, więc dowiemy się o nich dużo wcześniej i będziemy w stanie zapobiec niebezpiecznym sytuacjom. W nocy pomogą nam także reflektory MATRIX LED, które trafiły na listę opcji wyposażenia dodatkowego dopiero po faceliftingu. Przy cenie testowanego egzemplarza wynoszącej 569,390 złotych jest to niestety zabawka tylko dla tej bogatszej części społeczeństwa. Ale z drugiej strony, może to i lepiej, bo gdyby na ulicach częściej spotykało się takie auta, szybko by się nam opatrzyły i nie robiły już na nas takiego wrażenia. Złoty lakier położony na dynamicznej i niestandardowej bryle, która sprawnie przemieszcza się na dużych 5-ramiennych felgach zwraca na siebie uwagę. Wiele razy widziałem w lusterkach odwracające się głowy przechodniów zastanawiających się co to za model Audi i dlaczego taki młodzik jeździ autem które wygląda jak milion dolarów. Na początku napisałem, że zakochałem się przez przypadek. Dlaczego? Ponieważ pierwotnie do naszej redakcji miało trafić A7 z benzynowym silnikiem o mocy 333 KM, ale w ostatniej chwili podstawiono nam Audi z silnikiem diesla. I to właśnie dzięki genialnemu TDI ten samochód tak dobrze zapadnie mi w pamięci. Nie dość, że zapewnia świetne osiągi, mało pali i dodatkowo, jeśli chcemy, możemy poudawać, że mamy pod maską o dwa cylindry więcej. V6 TFSI nie posiada takiej opcji, samo w sobie niestety też nie brzmi zbyt ciekawie, jest tylko delikatnie szybsze (333 KM, 0-100 km/h w 5,1 s) i będzie częściej prosiło o wizytę na stacji benzynowej. Czy znalazłem w tym samochodzie jakieś wady? Jeśli miałbym się czepiać to koło kierownicy mogłoby być delikatnie grubsze(wciąż za ideał uważam tą z BMW 435i) i pani, która odczytuje nam prognozę pogody mogłaby ładniej i poprawniej mówić po polsku. Ale to są drobne szczegóły, które w żaden sposób nie wpływają na decyzję, że jest to jedno z moich ulubionych aut, którymi miałem okazję jeździć i mogę je śmiało polecić każdemu …kogo na nie stać. Dane Techniczne: Napęd Rodzaj silnika: wysokoprężny, podwójnie doładowany, V6 Pojemność: 2897 cm3 Oś napędzana: 4×4 (Quattro) Moc maksymalna: 320 KM / 3900-4600 rpm Maks. moment Obr: 650 Nm / 1400-2800 rpm Skrzynia biegów: 8-biegowa automatyczna Nadwozie Długość / Szerokość / Wysokość: 4 974 / 1 911 / 1 420 mm Rozstaw osi: 2 914 mm Pojemność bagażnika w litrach: 535 / 1390 Masa własna: 1 970 kg Dane eksploatacyjne Przyspieszenie od 0 do 100 km/h: 5,2 s Prędkość maksymalna: 250 km/h Zużycie paliwa – trasa: 7,0 l/100km Zużycie paliwa – miasto: 10,5 l/100km Zużycie paliwa – cykl mieszany: 8,6 l/100km Pojemność zbiornika paliwa: 73 litrów Emisja CO2 [g/km]: 136

Tarta z nektarynką

CUKIERENKA KLEMENTYNKI

Tarta z nektarynką

Śniadaniowa pasta z tuńczyka i twarożku

Niezły młynek

Śniadaniowa pasta z tuńczyka i twarożku

KOŁEM SIĘ TOCZY

Tam, gdzie nie ma Coca-Coli

Jaki tak naprawdę jest wyznacznik końca świata? Oddalenie od cywilizacji, niedostępność, albo zwyczajnie brak produktów, które są dostępne zawsze i wszędzie? Bo jeśli czarny napój z czerwoną etykietką jest takim wyznacznikiem, a z pewnością wielu tak sądzi, to właśnie dotarliśmy na koniec świata! – Poproszę Coca-Colę – zagaduję drzemiącego sprzedawcę – Niestety nie ma – odpowiada. – W takim The post Tam, gdzie nie ma Coca-Coli appeared first on Kołem Się Toczy.

Tortilla z jarmużem

Stare Gary

Tortilla z jarmużem

Tofurnik z komosą

Poranek na słodko

Tofurnik z komosą

Drożdżówki z białym serem i jagodami

Z miłości do słodkości

Drożdżówki z białym serem i jagodami

Jak przygotować marynarskie urodziny?

twojediy

Jak przygotować marynarskie urodziny?

Ciasto kawowe bez pieczenia

Prawo do gotowania z pasją

Ciasto kawowe bez pieczenia

Biegun Wschodni

Co zabrać na kilkudniową wędrówkę po górach

Docierają do nas ostatnio prośby o więcej artykułów poradnikowych, dla osób, które dopiero chciałyby zacząć swoją przygodę z dłuższymi wędrówkami górskimi. Poniżej znajdziesz listę rzeczy, które my bierzemy ze sobą… Artykuł Co zabrać na kilkudniową wędrówkę po górach pochodzi z serwisu Biegun Wschodni | Blog podróżniczo - turystyczny ze startem w Rzeszowie.

Autokult

Rekordowa kara dla General Motors za wadliwe stacyjki

Podczas gdy obecnie na ustach wszystkich jest potężna akcja serwisowa związana z poduszkami powietrznymi Takaty, zapowiada się, że wkrótce padnie kolejny fatalny rekord związany z wadami fabrycznymi.Czytaj więcej w Autokult.pl

Domek Baby Jagi. Sernik bez pieczenia

Damsko-męskie spojrzenie na kuchnię

Domek Baby Jagi. Sernik bez pieczenia

Mama inspiruje

Jak zrobić wiatraczek z papieru – krok po kroku

Jak zrobić wiatraczek z papieru? Niby rzecz banalna, ale powiem Wam szczerze, że nigdy do tej pory takowego nie robiłam. W ogóle nie miałam fazy na wiatraczki ;) Aż do tej wiosny, kiedy Li wydaje się wszędzie widzieć wiatraczki. Tzn. w każdym sklepie i na bazarkach. No więc, dbając o kondycję mojego portfela za każdym […] Artykuł Jak zrobić wiatraczek z papieru – krok po kroku pochodzi z serwisu Mama Inspiruje.

Grzegorz Kasdepke dzieciom

MALUSZKOWE INSPIRACJE

Grzegorz Kasdepke dzieciom

Jak to dobrze, że mamy tylu świetnych polskich pisarzy. I nie mam na myśli słynnych klasyków jak Brzechwa czy Tuwim, ale współczesnych twórców literatury dziecięcej.Na pewno jednym z bardziej znanych nazwisk w tej dziedzinie jest Grzegorz Kasdepke.Ostatnio raczymy się jego krótkimi opowiadaniami zebranymi w pokaźnym tomisku - Grzegorz Kasdepke dzieciom.Czytaj więcej »

Bigos z młodej kapusty

MALINOWE POCAŁUNKI

Bigos z młodej kapusty

Sezon na nowalijki w pełni. Bigos już dawno zjedzony, ale jakoś brakowało mi weny i czasu, by zrobić wpis z przepisem.Jednak doczekał się publikacji i to się liczy. A bigos jest rewelacyjny i zachęcam spróbować.Podany na moim ulubionym Antonio Porcelana Bogucice sprawia, że normalny obiad staje się niezwykłym. Składniki:główka kapusty młodej2 młode marchewki2 pomidorykoncentrat pomidorowykoperekkiełbasa, mięso surowe, boczekcebula olej rzepakowy2 łyżki mąkisól, pieprz, listek, zieleWykonanie:Kapustę obieramy z pierwszych brzydszych i odstających liści. Szatkujemy ją drobno. Na patelni podsmażamy  najpierw pokrojone w kostkę surowe mięso, następnie kiełbasę i boczek na kilku łyżkach oleju rzepakowego. Dodajemy pokrojoną w kostkę cebulę i chwilę razem smażymy. Przekładamy do garnka, zalewamy ok 2 szklankami wody, dodajemy pokrojoną w talarki marchewkę, listek, ziele i chwilę dusimy. Kiedy mięso jest podduszone dokładamy kapustę najlepiej partiami, aby jej nie rozgotować. A całość nie zmieści się nam w garnku. Chwilkę gotujemy. Kiedy kapusta zrobi się szklista i delikatnie zmięknie dokładamy pokrojone w kostkę pomidory i razem dusimy.Doprawiamy do smaku koncentratem pomidorowym ok 2-3 łyżki, solą i pieprzem. Na koniec robimy zasmażkę, odrobinę oleju  rzepakowego wlewamy na patelnię i wsypujemy mąkę. Prażymy to chwilę i dodajemy do bigosu. Czekamy chwilkę, aż całość się nam zagotuje wyłączamy gaz i całość posypujemy sporą ilością posiekanego koperku.Ja życzę smacznego i chyba mam już pomysł na jutrzejszy obiad ;).

Orzechowa quinoa z boską, młodą botwinką i fenkułem

Qmam kaszę

Orzechowa quinoa z boską, młodą botwinką i fenkułem