Sportowe podsumowanie tygodnia #1

Autokult

Sportowe podsumowanie tygodnia #1

Samolotem do Macedonii – co i jak + nasze doświadczenia

BAŁKANY WEDŁUG RUDEJ

Samolotem do Macedonii – co i jak + nasze doświadczenia

Następny samochód musi mieć Android Auto

Marek o samochodach

Następny samochód musi mieć Android Auto

Basilicata. Flight of the angel – unknown gem of southern Italy

ITALIA BY NATALIA

Basilicata. Flight of the angel – unknown gem of southern Italy

There were two towns Castelmezzano and Piterapertosa spaced from each other little more than a kilometer and separated by a deep ravine of Dolomiti Lucane. Innovative and enterprising residents, one day put steel wire rope over a precipice and through it created the possibility of "flying" between towns. Today, everyone can fly, and experience incredible mixture of fear, excitement and delight of the landscape beauty. See one of the greatest experiences in the history of our Italian trip - Volo dell'Angelo, located in Basilicata, which is one and a half kilometer rope stretched 400 meters above the precipice and being traveled at a speed of 120 km/h. News coverage with Angel Flight, along with the film from the camera mounted on a helmet! Source: Italia by Natalia

With love

Kurs Przewodników Beskidzkich: Wszystko, co chciałbyś wiedzieć (FAQ)

Jeżeli tutaj zaglądasz, istnieje duże prawdopodobieństwo, że rozważasz zapisanie się na Kurs Przewodników Beskidzkich lub chcesz dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Świetnie! Poniżej znajdziesz listę najczęściej zadawanych pytań i odpowiedzi na nie, które powinny rozwiać Twoje wątpliwości. Jeżeli są kwestie, o których nie napisałam, a uważasz je za ważne, zostaw komentarz — uzupełnię wpis o kolejne punkty. Uwaga! FAQ, które znajdziesz poniżej, to małe kompendium wiedzy na temat szkolenia organizowanego przez Studenckie Koło Przewodników Górskich w Krakowie. Mimo tego, że kursy przewodnickie w Polsce mają ten sam cel i przyświecają im podobne idee, mogą się od siebie znacznie różnić — jeżeli interesuje Cię kurs odbywający się w innym mieście, o szczegóły pytaj u źródła. Formalności  Kiedy zaczyna się kurs i jak długo trwa?  Co się robi na kursie?  Jaki jest koszt uczestnictwa w kursie?  W jaki sposób można zapisać się na kurs? Jest ryzyko, że zabraknie miejsc?  Nie jestem jeszcze członkiem PTTK. Czy mogę zapisać się na kurs?  Nie jestem już studentem. Czy mogę zapisać się na kurs?  Mam ponad 30 lat. Czy mogę zapisać się na kurs?  Nie mieszkam w Krakowie. Czy mogę zapisać się na kurs? Wyjazdy Jak często odbywają się wyjazdy? Jak wyglądają wyjazdy piesze? Ile to kosztuje? Jak wyglądają wyjazdy autokarowe? Ile to kosztuje? Czy trzeba być na wszystkich wyjazdach? Wykłady Jak często odbywają się wykłady? Jaka jest tematyka wykładów? Czy wykłady są obowiązkowe? Zaliczenia i egzaminy Czy kursanci otrzymują materiały edukacyjne? Jak wygląda zaliczenie wyjazdów? Czym są graniówki? Jak wygląda ich zaliczenie? Jak wygląda Impreza Na Orientację? Jak wyglądają praktyki na bazach namiotowych? Jak wygląda egzamin połówkowy? Jak wygląda sesja teoretyczna? Jak wygląda egzamin wewnętrzny? Jak wygląda egzamin państwowy? I czy da się go zdać bez „znajomości”? Varia Jak wygląda kwestia bycia przewodnikiem beskidzkim po deregulacji zawodu? Żaden z moich znajomych nie chce iść na kurs. Co robić? Czy kurs da się połączyć z pracą i/lub studiami? Mało chodziłam/em po górach. Czy sobie poradzę? Mam kiepską orientację w terenie. Czy sobie poradzę? Jestem nieśmiała/y, stresują mnie wystąpienia publiczne. Czy sobie poradzę? Nie znoszę zimy i mrozu. Czy sobie poradzę? Skąd mam wiedzieć, czy odnajdę się na kursie? Dlaczego ludzie rezygnują z kursu? Czy na kursie można znaleźć męża/żonę? FAQ Kiedy zaczyna się kurs i jak długo trwa? Kursy Studenckiego Koła Przewodników Górskich w Krakowie rozpoczynają się jesienią, zazwyczaj na przełomie października i listopada. Start kursu zawsze poprzedza spotkanie organizacyjne. Zostaniesz na nim poinformowany o wszystkich najważniejszych sprawach związanych z kursem oraz terminie pierwszego kursowego wyjazdu, podczas którego będziesz miał okazję zobaczyć, jak wygląda praktyczna część szkolenia. Szkolenie trwa półtora roku. Co się robi na kursie? Życie dzieli się na „Życie Przed Kursem”, „Życie Na Kursie” i „Życie Po Kursie”. A „Życie Po Kursie” już nigdy nie jest takie samo. „Życie Na Kursie” dzieli się z kolei na „Życie Przed Połówką” i „Życie Po Połówce” — i wcale nie mam na myśli alkoholu! „Życie przed połówką”, czyli pierwsza część kursu, to wyjazdy piesze, podczas których odwiedzisz wszystkie grupy górskie w polskiej części Beskidów oraz niektóre pasma położone u naszych sąsiadów. Po roku, zazwyczaj w październiku, odbędzie się egzamin „połówkowy” (czyli właśnie „połówka”), który zweryfikuje Twoją wiedzę i predyspozycje do bycia przewodnikiem — pozytywny wynik egzaminu umożliwi Ci udział w drugiej części szkolenia, podczas której będziesz poruszać się głównie autokarem. „Życie Po Połówce” to kilka intensywnych miesięcy, podczas których będziesz ćwiczył pilotaż i zaprzyjaźnisz się z mikrofonem (oraz kierowcą autokaru!). Poznasz drogi dojazdowe prowadzące do najważniejszych miast położonych u stóp Beskidów oraz dowiesz się, co też ciekawego można w nich zobaczyć. W tej części szkolenia wybierzesz się również na kilka wyjazdów pieszych. Szkolenie kończy sesja teoretyczna, poprzedzająca egzamin praktyczny, wewnętrzny, który zwyczajowo odbywa się w maju. Jego pozytywny wynik będzie Twoją przepustką do przystąpienia do egzaminu państwowego, który zwyczajowo odbywa się w czerwcu. Jest to ostatni egzamin podczas “Życia Na Kursie”. Po jego zdaniu z dumą będziesz już mógł nosić upragniony czerwony polarek. Jaki jest koszt uczestnictwa w kursie? Cena uczestnictwa w Kursie Przewodników Beskidzkich SKPG Kraków 2016-2018 to 749 zł (podzielone na trzy raty). W kolejnych latach może ona ulec zmianie. Co się w nią wlicza? M.in. wynajem sali wykładowej, koszty udziału przewodników-instruktorów w zajęciach praktycznych, część materiałów szkoleniowych, ewentualne (!) dofinansowanie części zajęć praktycznych oraz inne wydatki związane bezpośrednio z prowadzeniem kursu. Warto pamiętać, że opłata za kurs nie obejmuje kosztów udziału w zajęciach praktycznych (dojazdy, noclegi, jedzenie). Wykładowcy i przewodnicy-instruktorzy pracują społecznie — za prowadzenie kursu i pomoc w jego organizacji nie otrzymują wynagrodzenia. Robią to, bo uważają, że Kurs Przewodników Beskidzkich to dla każdego miłośnika gór świetna przygoda, która pozostawia w głowie mnóstwo niesamowitych wspomnień, mocno poszerza horyzonty i daje możliwość połączenia pasji z pracą, czyli robienia tego, co naprawdę się lubi. W jaki sposób mogę zapisać się na kurs? Jest ryzyko, że zabraknie miejsc? Zapisy na kurs ruszają po spotkaniu organizacyjnym i przyjmowane są wykładach (we wtorki i czwartki między 18:00 a 20:15 w sali konferencyjnej na Zyblikiewicza 2b). Aby zapisać się na kurs należy: wpłacić przynajmniej I ratę, dostarczyć zaświadczenie o dobrym stanie zdrowia i braku przeciwwskazań do uczestnictwa w Kursie Przewodników Beskidzkich oraz wypełnić formularz zgłoszeniowy. Nie musisz od razu zapisywać się na kurs. Na kilka pierwszych wyjazdów możesz pojechać zupełnie na luzie, bez formalności, po to, aby zobaczyć, jak to wszystko wygląda w praktyce i czy czujesz klimat kursu. Udział w części praktycznej szkolenia skutecznie weryfikuje wyobrażenia o nim i oczekiwania, dzięki czemu o wiele łatwiej podjąć ostateczną decyzję. Miejsc nie zabraknie! Na kurs z radością przyjmowany jest każdy, kto tylko chce wziąć w nim udział. Nie jestem jeszcze członkiem PTTK. Czy mogę zapisać się na kurs? Oczywiście! Bycie członkiem PTTK i posiadanie aktualnie opłaconej składki jest jednym z warunków dopuszczenia kursanta do udziału w egzaminie „połówkowym”, kończącym pierwszą część szkolenia. Do tego czasu legitymacji PTTK wcale nie trzeba posiadać, jednak warto ją mieć — podczas kursowych wyjazdów bardzo często nocuje się w obiektach PTTK. Legitymacja PTTK uprawnia do korzystania ze zniżek. Legitymację wyrobić można np. w Centralnym Ośrodku Turystyki Górskiej PTTK w Krakowie przy ul. Jagiellońskiej 6. Studenckie Koło Przewodników Górskich w Krakowie jest kołem Oddziału Akademickiego PTTK — możesz zostać członkiem właśnie tej sekcji. Nie jestem już studentem. Czy mogę zapisać się na kurs? Jak najbardziej! Mimo tego, że kurs organizowany jest przez Studenckie Koło Przewodników Górskich w Krakowie, bycie studentem nie jest wymagane, choć może wiele ułatwiać, zwłaszcza w kwestii organizacji czasu, który trzeba kursowi poświęcić. Czeka Cię intensywne 1,5 roku — z dużą dozą prawdopodobieństwa możesz założyć, że to głównie wokół tego tematu będzie się kręciło Twoje życie. Mam ponad 30 lat. Czy mogę zapisać się na kurs? Wiek nie stanowi żadnego problemu! Wystarczy być młodym duchem i mieć wystarczająco dużo energii i motywacji, by przebrnąć nie tylko przez setki kilometrów beskidzkich szlaków, ale także przez wciągający proces zdobywania wiedzy o górach. Osoby, które ukończyły 30. rok życia, a chcą wziąć udział w kursie, proszone są o wstrzymanie się z płaceniem pierwszej raty — lista takich osób będzie dostarczona do Zarządu Koła, który na pierwszym spotkaniu w styczniu podejmie się głosowania. Wszyscy, którzy ukończyli 30 lat, powinni również wziąć udział w jednym z dwóch pierwszych wyjazdów kursowych, aby przetestować swoje możliwości i sprawdzić, jak uczestnictwo w kursie wygląda w praktyce. Nie mieszkam w Krakowie. Czy mogę zapisać się na kurs? Możesz zapisać się na kurs nawet wtedy, kiedy mieszkasz w Gdańsku, jeżeli tylko będziesz w stanie uczestniczyć w wyjazdach i angażować się w to, co się na kursie dzieje. Mieszkanie w Krakowie wiele ułatwia — bez przeszkód chodzić można na wykłady teoretyczne, docierać na czas na dworzec przed wyjazdami w teren czy po prostu spotykać się z innymi kursantami “po godzinach”, by wspólnie się integrować (to bardzo ważne!). Uczestnictwo w kursie, kiedy nie mieszkasz w Krakowie, będzie od Ciebie wymagało lepszej organizacji czasu i bardziej zaawansowanej logistyki, ale rzecz jasna jest to do zrobienia — jeżeli tylko Ci się chce. Jak często odbywają się wyjazdy? Piesze wyjazdy szkoleniowe najczęściej odbywają się w weekendy (sob-nd), co 2-3 tygodnie. Na kursie czeka Cię również kilka dłuższych obozów: obóz sylwestrowy pod koniec grudnia (ok. 6 dni), obóz zimowy w trakcie ferii zimowych (ok. 9 dni), obóz letni (ok. 14 dni) a także obóz zagraniczny (ok. 9 dni) w trakcie wakacji. Część praktyczna szkolenia służy dokładnemu poznaniu Twojego przyszłego rejonu uprawnień. W drugiej części szkolenia odbędą się również autokarówki (głównie w weekendy), czyli możliwość poćwiczenia umiejętności pilotażu i prazy z kierowcą autokaru. Z reguły jest ich kilka w rejonie uprawnień. Służą nauce metodyki prowadzenia autokaru, topografii dróg oraz poznawaniu zabytków kultury materialnej regionu. Jak wyglądają wyjazdy piesze? Ile to kosztuje? Zacznę od tego, ile to kosztuje. Na koszt wyjazdu weekendowego składa się: cena dojazdu do miejsca, z którego wychodzimy na szlak i powrotu do Krakowa, cena noclegu (zazwyczaj w schronisku, chatce, czasem szkole), cena jedzenia. Całość zamyka się zwykle w kwocie 50-70 zł. Warto korzystać ze zniżek PTTK i zniżek studenckich! Cena dłuższych wyjazdów i obozów zimowych rośnie proporcjonalnie do liczby noclegów. Podczas obozów letnich śpimy najczęściej pod namiotami. Posiłki (kolacje, śniadania) przygotowywane są przez kursantów z produktów, które zabieramy ze sobą lub kupujemy w sklepach, jeżeli mamy taką możliwość — pozwala to znacznie obniżyć koszty wyżywienia. Od pierwszego wyjazdu będziesz się wcielać w rolę przewodnika i prowadzić grupę. Twoim zadaniem będzie doprowadzić ją do wyznaczonego celu, nikogo w tym czasie nie zgubić oraz w międzyczasie opowiedzieć coś ciekawego o tym, co będziemy mijać po drodze. Bardzo często będą to panoramki, które pozwolą Ci lepiej zapoznać się z topografią terenu i poćwiczyć plastyczny opis tego, co widać na horyzoncie. Po dniu pełnym wrażeń i dotarciu na miejsce noclegu będzie czas na wspólny posiłek i integrację (gitary mile widziane!). Jak wyglądają wyjazdy autokarowe? Ile to kosztuje? Koszty wyjazdów autokarowych uzależnione są od tego, ile osób bierze udział w danym wyjeździe — cena wynajmu autokaru (przy większej liczbie osób) lub busa (przy mniejszej liczbie osób) dzielona jest pomiędzy uczestników. Im więcej kursantów, tym taniej, dlatego warto aktywnie uczestniczyć w wyjazdach w drugiej części szkolenia! Tak, jak na wyjazdach pieszych będziesz wcielać się w rolę przewodnika, tak na wyjazdach autokarowych będziesz wcielać się w rolę pilota… i przewodnika! Krótko mówiąc: Twoim zadaniem będzie “dowieźć” grupę do wyznaczonego celu, którym zazwyczaj będzie jakieś miasto, miasteczko lub wieś — ponieważ będziemy poruszać się po terenach, którymi trzeba przemieścić się, by dotrzeć w Beskidy. Siedząc wygodnie obok kierowcy będziesz musiał nie tylko instruować go, którędy ma jechać i gdzie skręcić, ale także opowiadać do mikrofonu o tym, co też ciekawego widać za oknem. Na tym etapie szkolenia będziemy skupiać się zarówno na topografii, jak i historii i kulturze materialnej regionu. Podczas postojów będziemy zwiedzać najważniejsze miasta i zabytki, dzięki czemu będziesz miał okazję ugruntować wiedzę zdobytą w pierwszej części szkolenia i poćwiczyć metodykę pilotażu, która na pewno bardzo Ci się przyda. Dzień autokarowy pojawi się również na egzaminie wewnętrznym, kończącym kurs przewodnicki. Czy trzeba być na wszystkich wyjazdach? Nie trzeba. Ale warto! Jak wiadomo — praktyka czyni mistrza. A wyjazdy szkoleniowe to najlepsza okazja do tego, aby poznawać teren przyszłych uprawnień i ćwiczyć metodykę prowadzenia grupy czy autokaru. Szybko przekonasz się, że “co w nogach, to w głowie” (albo “co w kołach, to w głowie” — i wcale nie jest to powietrze!) oraz że samemu ciężko nadrobić zaległości. W kwestiach formalnych związanych z wymaganymi “dniówkami”: do egzaminu połówkowego dopuszczeni są uczestnicy kursu, którzy uczestniczyli w co najmniej 14 dniach zajęć praktycznych, w tym przynajmniej 8 weekendowych (nie obozowych); do egzaminu końcowego dopuszczeni są uczestnicy kursu, którzy uczestniczyli w co najmniej 40 dniach zajęć praktycznych, w tym 15 po egzaminie połówkowym, 10 dniach w warunkach zimowych oraz czynnie w co najmniej 6 dniach autokarowych. Warto brać udział w jak największej liczbie wyjazdów! Nie tylko dlatego, że można się na nich sporo nauczyć, ale także dlatego, że wyjazdowe wieczory są tym, co najlepiej się potem wspomina. I za czym najbardziej się tęskni! Jak często odbywają się wykłady? Wykłady odbywają się we wtorki i w czwartki, w godz. 18:00-20:00. W pierwszej części szkolenia przy ul. Zyblikiewicza 2b, w drugiej — przy ul. Jagiellońskiej 6a. Oczywiście w Krakowie! Jaka jest tematyka wykładów? Wykłady prowadzone są zgodnie z nową Ustawą o usługach turystycznych. Zajęcia prowadzone są przez specjalistów w danej dziedzinie, którzy dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem, przybliżając zagadnienia teoretyczne związane z pracą przewodnika. Wykłady, które Cię czekają, to m.in.: historia Polski, geografia turystyczna Polski, historia kultury w Polsce, przyroda i jej ochrona w Polsce, turystyka w Polsce, metodyka przewodnictwa, podstawowe przepisy prawne w turystyce, wybrane zagadnienia z psychologii i socjologii, podstawowe wiadomości o górach Europy i świata, geografia turystyczna gór Polski, zagadnienia ochrony obszarów górskich, góry w kulturze polskiej, historia i organizacja turystyki górskiej w Polsce, zasady letniej i zimowej turystyki górskiej, bezpieczeństwo w górach, historia Beskidów na tle historii Polski, geografia, geologia i przyroda Beskidów, kultura i sztuka Beskidów, etnografia i kultura ludowa, topografia, komunikacja, zagospodarowanie turystyczne, trasy dojazdowe w Beskidach, metodyka i technika prowadzenia wycieczek w warunkach zimowych. Czy wykłady są obowiązkowe? Wykłady teoretyczne nie są obowiązkowe, ale gorąco zachęcam do udziału w nich — są świetnym przygotowaniem do wyjazdów i pozwalają uporządkować posiadają już wiedzę (albo uzupełnić jej braki). Zazwyczaj po wykładach uskuteczniana jest również tradycyjna integracja „na mieście”, która pozwala solidnie zacieśnić kursowe więzi! Czy kursanci otrzymują materiały edukacyjne? W czasie szkolenia otrzymasz materiały edukacyjne zawierające podstawowe informacje o Beskidach. Część wykładowców dzieli się również z kursantami prezentacjami, z których korzysta w czasie zajęć. Jest to tylko zarys tematyki, którą powinieneś zgłębiać we własnym zakresie, poszukując wiedzy również w innych źródłach (przewodnikach, książkach, monografiach, czasopismach, itp.). Tak naprawdę tylko od Ciebie zależy, ile się nauczysz i jak wiedzę teoretyczną wykorzystasz podczas zajęć praktycznych (czyli w czasie wyjazdów szkoleniowych, podczas których będziesz ćwiczył prowadzenie grupy). Świetnie sprawdza się wspólny, wirtualny dysk, który z powodzeniem wykorzystać można do zbierania wartościowych materiałów o przyszłym terenie uprawnień — będą przydatne zwłaszcza przed egzaminami. Jak wygląda zaliczenie wyjazdów? Podstawowym wymogiem zaliczenia tzw. „dniówek szkoleniowych” jest aktywne uczestnictwo w nich. Podczas trwania szkolenia kierownictwo kursu może określić dodatkowe wymagania, niezbędne do zaliczenia obecności na wyjazdach kursowych. Są to zazwyczaj podstawowe informacje związane z grupą górską, której dotyczy wyjazd, np. jej granice turystyczne i podział na pasma, przebieg ważnych szlaków turystycznych, rezerwaty przyrody, itp. Uzbieranie określonej liczby zaliczonych „dniówek szkoleniowych” jest warunkiem koniecznym do przystąpienia do egzaminów (połówkowego i końcowego). Patrz: Czy trzeba być na wszystkich wyjazdach? Czym są „graniówki”? Jak wygląda ich zaliczenie? „Graniówki” to mapy grzbietowe poszczególnych beskidzkich grup górskich, które w uproszczony sposób prezentują ich topografię, czyli to, co najważniejsze dla przyszłego przewodnika. Mają na celu ułatwienie zapoznawania się z przebiegiem poszczególnych pasm, hydrografią terenu, najważniejszymi miastami położonymi u stóp Beskidów oraz przebiegiem ważnych szlaków turystycznych, po których można się poruszać w obrębie danej grupy górskiej. Po narysowaniu „graniówki” (nie ma na niej żadnych nazw topograficznych; trzeba je znać) należy udać się do wybranego przewodnika z Koła, który zweryfikuje Twoją wiedzę i oceni, czy jest ona wystarczająca. Wśród klasycznych „graniówek” mogą znaleźć się również inne wymogi, uzupełniające nabytą wiedzę, np. zaliczenie mapy pasm Karpat polskich (tzw. „pasmówka”) czy zaliczenie mapy dróg dojazdowych w Beskidy. Zaliczenie „graniówek” to jeden z warunków umożliwiających dopuszczenie do egzaminów (połówkowego i teoretycznego, poprzedzającego egzamin końcowy). Jak wygląda Impreza Na Orientację? Impreza Na Orientację, zwana w skrócie INO, to wyjazd, podczas którego kursanci (zazwyczaj w zespołach 3-osobowych) mają za zadanie potwierdzić w określonym limicie czasu swoją obecność przy określonych punktach kontrolnych. INO bazuje głównie na pracy z mapą i kompasem, będziesz miał zatem okazję ćwiczyć wyznaczanie azymutów oraz chodzenie bez szlaku. Podczas weekendu pokonuje się zazwyczaj ok. 40-60 km, meldując się na końcu w punkcie docelowym. INO odbywa się zwykle w czerwcu, a jesienią ustalany jest dodatkowy termin, dla tych, którzy z przyczyn losowych nie mogli wziąć udziału w pierwszym lub nie zaliczyli go. Zaliczenie INO to jeden z warunków umożliwiających dopuszczenie do egzaminu teoretycznego, poprzedzającego egzamin końcowy. Jak wyglądają praktyki na bazach namiotowych? Praktyki na bazach namiotowych (Studenckie Koło Przewodników Górskich w Krakowie posiada trzy bazy namiotowe — pod Gorcem, pod Lubaniem i w Radocynie) standardowo trwają tydzień i odbywają się pod okiem „bazowego”, czyli opiekuna bazy sprawującego funkcję jej gospodarza w określonym czasie. Do zadań kursanta-praktykanta należy pomoc „bazowemu” i wspólne dbanie o to, aby baza działała, jak należy. Może to być np. meldowanie turystów, którzy odwiedzają bazę i pobieranie opłat za noclegi, palenie w piecu, z którego korzystają turyści, noszenie wody, rąbanie drewna czy porządkowanie terenu bazy. Jeżeli nie możesz przyjechać na bazę na cały tydzień, możesz wziąć udział w jej weekendowym rozwijaniu lub zwijaniu. Odbycie praktyk na bazie namiotowej to jeden z warunków umożliwiających dopuszczenie do egzaminu połówkowego. Jak wygląda egzamin „połówkowy”? Egzamin „połówkowy” to egzamin, który kończy pierwszą część szkolenia, związaną z wyjazdami pieszymi. Jest bardzo ważny — jego pozytywny wynik umożliwia kontynuację szkolenia. Jeżeli tego egzaminu nie zdasz, niestety, musisz zaczynać kurs od początku. Egzamin „połówkowy” trwa dwa dni i od typowych pieszych „dniówek szkoleniowych” różni się tym, że są na nim obecni egzaminatorzy, którzy będą Cię oceniać (tak, to stresujące). Teoretycznie nie wydarzy się na nim nic, co nie wydarzyło się przez ostatni rok na kursie. Egzaminy nie bez powodu trwają dwa dni. Końcowa ocena jest sumą tego, co zaprezentujesz zarówno podczas jednego, jak i drugiego prowadzenia grupy. Nawet jeżeli zawalisz, możesz być pewien tego, że dostaniesz drugą, a nawet i trzecią szansę, żebyś mógł udowodnić, na co Cię stać. Jak wygląda sesja teoretyczna? Sesja teoretyczna to czas na podsumowanie pierwszej i drugiej części szkolenia, które kończy się w marcu. Jest czasem na uporządkowanie nabytej wiedzy, uzupełnienie braków w niej oraz powtórkę przed egzaminem wewnętrznym. Sesja teoretyczna nie może być krótsza niż 2 tygodnie i nie może przekroczyć 5 tygodni — ostateczny czas jej trwania ustalany jest przez Zarząd Koła. Egzamin teoretyczny obejmuje 14 egzaminów cząstkowych z następujących tematów: 1. Beskid Śląski, Beskid Mały, Pogórze Śląskie; 2. Beskid Żywiecki; 3. Beskid Makowski, Beskid Wyspowy, Pogórze Wielickie, Pogórze Wiśnickie; 4. Gorce 5. Pieniny, Spisz, 6. Beskid Sądecki, Pogórze Rożnowskie; 7. Tatry, Podhale, Orawa; 8. Beskid Niski, Pogórze Ciężkowickie, Pogórze Strzyżowskie; 9. Bieszczady, Pogórze Dynowskie, Pogórze Przemyskie; 10. Ogólna geografia Karpat; 11. Etnografia, góry w literaturze; 12. Historia regionu i turystyki; 13. Przyroda i geologia Karpat; 14. Historia sztuki i zabytki regionu. Przy zdawaniu poszczególnych egzaminów z topografii będziesz musiał wykazać się dodatkowo wiadomościami z zakresu historii, zagospodarowania turystycznego i przemysłowego, zabytków, dróg dojazdowych, przebiegu szlaków turystycznych, etnografii i przyrody danego regionu. Zdanie wszystkich cząstkowych egzaminów teoretycznych jest warunkiem umożliwiającym dopuszczenie do końcowego egzaminu praktycznego, tzw. egzaminu wewnętrznego. Jak wygląda egzamin wewnętrzny? Końcowy egzamin praktyczny, tzw. egzamin wewnętrzny, jest egzaminem, którego pozytywny wynik umożliwia przystąpienie do egzaminu państwowego, na uprawnienia przewodnickie. Jeżeli tego egzaminu nie zdasz, będziesz musiał czekać cały rok, aby móc ponownie zaliczać go z kolejnym kursem, który dojdzie do tego etapu. Egzamin, podobnie, jak egzamin „połówkowy”, trwa dwa dni, z tą różnicą, że jeden z nich to dzień autokarowy, a drugi to dzień pieszy. Trasa egzaminu nie jest dokładnie znana. Kursanci otrzymują jedynie informację o miejscu noclegu oraz kilku kluczowych punktach, które pojawią się trasie. Mimo tego, że na egzaminie państwowym zakres obowiązujących tematów został mocno ograniczony, na egzaminie wewnętrznym Studenckiego Koła Przewodników Górskich w Krakpwie kursantów obowiązuje całość wiedzy, która przewinęła się przez poprzedzające go szkolenie oraz sesję teoretyczną. Jak wygląda egzamin państwowy? I czy da się go zdać bez „znajomości”? Egzamin państwowy trwa trzy dni. Pierwszy dzień to egzamin teoretyczny, podczas którego rozwiązuje się test wyboru oraz odpowiada ustnie (trzy losowe pytania) przez komisją powołaną przez Urząd Marszałkowski. Po zmianie przepisów na egzaminie w Małopolsce nie ma już dnia autokarowego, są za to dwa dni piesze, podczas których egzaminatorzy weryfikują umiejętności metodycznego prowadzenia grupy oraz stan posiadanej wiedzy na temat (przede wszystkim) grupy górskiej, w której odbywa się egzamin. Główne zagadnienia, na jakie kładziony jest nacisk to topografia, historia turystyki oraz pierwsza pomoc. Egzamin ten jak najbardziej da się zdać bez „znajomości”. Absolwenci Kursu Przewodników Beskidzkich Studenckiego Koła Przewodników Górskich w Krakowie zazwyczaj świetnie na nim wypadają i zdają go niemal w 100%. Jak wygląda kwestia bycia przewodnikiem beskidzkim po deregulacji zawodu? Deregulacja zawodu przewodnika spowodowała, że teoretycznie wcale nie musisz nim być, by oprowadzać grupy turystów po Beskidach. W praktyce jest jednak pewien haczyk. „Obszary zastrzeżone”. To tereny niektórych parków narodowych, których dyrektorzy zadecydowali, że oprowadzać mogą po nich jedynie osoby posiadające licencję. Jak taką licencję można zdobyć? Trzeba: a) być przewodnikiem beskidzkim posiadającym uprawnienia nadane przez Marszałka Województwa, b) odbyć specjalne szkolenie organizowane przez dany park narodowy, c) zdać test uprawniający do uzyskania licencji. Krótko mówiąc: jeżeli nie jesteś przewodnikiem beskidzkim, nie wprowadzisz grupy turystów do najbardziej atrakcyjnych rejonów Beskidów, w które najczęściej udają się wycieczki. Żaden z moich znajomych nie chce iść na kurs. Co robić? Nie przejmować się! Kurs Przewodników Beskidzkich to jeden wielki zbiór osób, których znajomi nie chcieli iść na kurs — w związku z tym integracja w nowym gronie przebiega bardzo szybko i sprawnie. Na tyle szybko, że po jednym, dwóch wyjazdach ma się już nowych znajomych z kursu i wszyscy zapominają o tym, że przyszli na niego sami. A z każdym kolejnym tygodniem jest tylko lepiej! Jeżeli wydawało Ci się, że w dorosłym życiu nie można się już zaprzyjaźnić… Szybko zmienisz zdanie! Wspólne wyjazdy, wspólna nauka, wspólne radości, wspólne smutki, wspólne zwycięstwa. 1,5 roku to wystarczająco długo, by dobrze się poznać i wystarczająco mało, by się sobą znudzić. Przewodnicy, którzy przyjaźnią się od 5-10-20-30-40 i więcej lat, mówią dokładnie to samo! Czy kurs da się połączyć z pracą i/lub studiami? Oczywiście, choć wymaga to sporej dawki samozaparcia i umiejętności ustalania priorytetów. Nie masz na nic czasu? Na kursie przekonasz się o tym, że im więcej masz na głowie, tym lepiej jesteś zorganizowany. Zdziwisz się, jak elastyczna jest doba, kiedy do codziennych obowiązków musisz dołożyć jeszcze jeden. No, może kilka: naukę, wyjazdy i… Wspólną integrację z innymi kursantami! A kiedy kurs się skończy i odetchniesz z ulgą, nagle uświadomisz sobie, że czegoś Ci bardzo brakuje. Choć kurs organizowany jest przez Studenckie Koło Przewodników Górskich, ostatnimi laty tendencja się odwraca i średnia wieku rośnie. Na 13 osób, które kończyły kurs w 2016 roku, tylko 3 z nich były studentami. Da się? Da się! Mało chodziłam/em po górach. Czy sobie poradzę? Na kurs zapisują się osoby z różnym doświadczeniem górskim. Zarówno takie, które przeszły już setki, a nawet tysiące kilometrów po szlakach, jak i takie, które do tej pory były niedzielnymi turystami, ale zapragnęły to zmienić. Zarówno takie, które regularnie uprawiają sporty i są bardzo sprawne fizycznie, jak i takie, których kondycja pozostawia wiele do życzenia, ale chcą nad nią popracować. Zarówno takie, które bez problemu maszerują z wielkim plecakiem, jak i takie, które przytłacza sam jego widok, ale chcą się z nim zmierzyć. Tak naprawdę tempo marszu, intensywność szkoleniowych wyjazdów i postępy sprawnościowe na kursie zawsze są wypadkową całej grupy, czyli przeciętne, więc nie martw się, dasz radę. Mam kiepską orientację w terenie. Czy sobie poradzę? Orientacja w terenie to umiejętność mocno uzależniona od osobistych predyspozycji, ale nawet jeżeli nie jesteś mistrzem w określaniu kierunków świata, wszystkie góry wyglądają dla Ciebie tak samo i nie masz zielonego pojęcia o tym, jak mapę 2D przełożyć na 3D w rzeczywistości, mam dla Ciebie dobrą wiadomość! Przez półtora roku na kursie będziesz miał okazję NIEUSTANNIE tę orientację w terenie ćwiczyć i sam szybko zobaczysz, że regularna obecność na szkoleniowych wyjazdach pozwoli Ci się wiele nauczyć. Jednym z punktów do zaliczenia na kursie jest Impreza Na Orientację, podczas której będziesz miał okazję przetestować w praktyce umiejętność korzystania z mapy i kompasu, chodzenia na azymut i przemierzania Beskidów bez szlaków. A to jedna z cenniejszych lekcji. Jestem nieśmiała/y, stresują mnie wystąpienia publiczne. Czy sobie poradzę? Na kursie będziesz mówił sporo. O tym, co ważne i czego nie sposób pominąć. O tym, co mniej ważne, ale o czym nie można zapomnieć. I o tym, co zupełnie nie ma znaczenia, ale co każdy przewodnik powinien wiedzieć… By w końcu wiedzieć, co się mówi, a nie mówić, co się wie! Jedno jest pewne — nauczysz się mówić tak, żeby inni Cię słuchali. Nawet jeżeli Ci się wydaje, że tego nie potrafisz. Kurs to świetna okazja do zmierzenia się z lękiem przed wystąpieniami publicznymi w kontrolowanych warunkach. Zazwyczaj okazuje się, że wcale nie są one tak straszne, jak się wydają. Nawet jeżeli nigdy nie zostaniesz mistrzem oratorstwa, przekonasz się, że od tego wcale się nie umiera. Nie znoszę zimy i mrozu. Czy sobie poradzę? Zaliczenie “zimowych dniówek” jest jednym z warunków dopuszczenia do końcowego egzaminu wewnętrznego, więc nawet jeżeli zimy i mrozu nie znosisz, będziesz musiał im stawić czoło. Wiele razy będziesz mieć dość. I równie wiele razy okaże się, że masz w sobie mnóstwo siły, by przezwyciężyć swoje słabości. A chwile, w których było najciężej, będziesz wspominał najlepiej. I z największym sentymentem. Testowanie własnych granic wejdzie Ci w krew. I tak już zostanie na zawsze! Ta umiejętność przyda Ci się nie tylko na kursie. Skąd mam wiedzieć, czy odnajdę się na kursie? Nie będziesz tego wiedział, dopóki sam nie sprawdzisz. Zawsze lepiej spróbować, dojść do wniosku, że to nie dla Ciebie i w pełni świadomie zrezygnować z dalszego uczestnictwa w Kursie, niż nie spróbować nigdy i ciągle zastanawiać się, “co by było gdyby”. Na kilka pierwszych wyjazdów możesz pojechać bez zapisywania się na Kurs, by sprawdzić, jak wszystko wygląda w praktyce, czy czujesz klimat szkolenia i czy chcesz wziąć w nim udział. To również świetna okazja, by podpytać przewodników “jak to jest na kursie” i wymienić się swoimi spostrzeżeniami z innymi kursantami. Z doświadczenia wiem, że wiele niezdecydowanych osób rozwiewa wtedy swoje wątpliwości. Świetnym wstępem do Kursu Przewodników Górskich jest również Kurs Organizatora Turystyki PTTK, który jest pewną namiastką tego, co dzieje się na kursie. Dlaczego ludzie rezygnują z kursu? Bo wyobrażali sobie, że kurs wygląda zupełnie inaczej. Bo myśleli, że to inni będą ich uczyć, a nie, że sami, od pierwszego wyjazdu, będą musieli wcielać się w rolę przewodników. Bo dochodzą do wniosku, że to jednak nie dla nich. Bo perspektywa poświęcenia na kurs 1,5 roku z życia wydaje im się jednak zbyt przytłaczająca. Bo nie są w stanie pogodzić codziennych obowiązków z kursem. Bo w pewnym momencie im się odechciewa. Bo znajdują ciekawsze zajęcia, którym chcą poświęcić swój czas. Bo ze względu na sytuacje losowe nie są w stanie zdobyć wystarczającej liczby dniówek potrzebnych do ukończenia kursu. Bo boją się przystąpienia do egzaminów i odpuszczają zaraz przed. Niektórzy odpuszczają i już nigdy na kurs nie wracają. Są jednak tacy, którzy zaczynają go wiele razy i uparcie dążą do celu. I w końcu zdobywają upragniony, czerwony polar. Czy na kursie można znaleźć męża/żonę? Tak! Na kursie można znaleźć chłopaka/dziewczynę, co nierzadko kończy się ślubem, a w strukturach koła urodziło się i wyrosło już sporo kursowych dzieci! Wspólne zainteresowania i miłość do gór mocno łączą ludzi, niekiedy tak bardzo, że postanawiają oni przemierzać razem nie tylko górskie, ale też życiowe, ścieżki. Na kursie można znaleźć też wielu przyjaciół, znajomych i kompanów do wspólnych wycieczek, a wszyscy przewodnicy są jak jedna, wielka rodzina. Jedno jest pewne! Na pewno nie jest nudno. Masz dodatkowe pytania? Zostaw komentarz! Post Kurs Przewodników Beskidzkich: Wszystko, co chciałbyś wiedzieć (FAQ) pojawił się poraz pierwszy w With Love.

Kuchnia Bazylii

Makaron z czarnymi truflami w sosie śmietanowo-serowym

Sezon na zimowe trufle właśnie trwa. Jeżeli tylko je zdobędziecie, użyjcie ich, jako dodatku do dobrze Wam znanych dań, jak makaron, jajecznica czy omlet. Świeże i smaczne trufle znajduję w sezonie w delikatesach Smaki Południa. Zobaczcie też: Świeże trufle – najdroższe grzyby świata. Co z nich zrobić? [sp-recipe] Artykuł Makaron z czarnymi truflami w sosie śmietanowo-serowym pochodzi z serwisu kuchniabazylii.pl.

Bluetooth 5: przepustowość, zasięg i prędkość zwiększone nawet 8-krotnie

Gadźetomania.pl

Bluetooth 5: przepustowość, zasięg i prędkość zwiększone nawet 8-krotnie

Migawki z Gdyni

SISTERS92

Migawki z Gdyni

Gadźetomania.pl

+T +Winter: ogrzewane wkładki do butów z regulacją temperatury

Ocieplane buty to nie jedyny sposób na mroźną aurę. Ciekawym uzupełnieniem są ogrzewane wkładki, korzystające z własnego zasilania i obsługiwane smartfonem. Innowacja warta swojej ceny czy elektroniczna osobliwość?Czytaj więcej w Gadżetomania.pl

qbk blog … photoblog

5000 metrów n.p.m.

O Chimborazo – wulkanie i najwyższym szczycie Ekwadoru (6268 m) pisaliśmy już na blogu #JedziemyDo, ale warto pokazać trochę większe zdjęcia. Zapraszam na wycieczkę powyżej 5000 metrów n.p.m. Wikunie andyjskie Wycieczka przy wyższym schronisku. Nie miałem objawów choroby wysokościowej, ale każdy wysiłek bardzo męczy – serce nie daje rady dostarczyć wystarczającej ilości tlenu do organizmu. Wikunie, więcej wikunii :) Alpaki Ekwador, wulkan Chimborazo Październik 2016

RED Weapon kontra iPhone – potraficie rozróżnić, który film powstał z której kamery?

Fotoblogia.pl

RED Weapon kontra iPhone – potraficie rozróżnić, który film powstał z której kamery?

Niedawno na rynku pojawił się nowy flagowy smartfon Apple w dwóch wersjach – iPhone 7 oraz Plus. Użytkownicy szybko zaczęli go chwalić za świetny aparat. Czy jest naprawdę tak doskonały? Jak sprawdzi się w starciu z kamerą Red Weapon o wartości 50 tysięcy dolarów? Zobaczcie sami.Czytaj więcej w Fotoblogia.pl

Piękno słowiańskich kobiet i kultury w niesamowitych portretach

Fotoblogia.pl

Piękno słowiańskich kobiet i kultury w niesamowitych portretach

Blogmas: dzień 11 - a ona taka w tej białej sukience. :))

PO PROSTU MADUSIA

Blogmas: dzień 11 - a ona taka w tej białej sukience. :))

        W drugim dniu weekendu trzymamy się dalej tematów podróżniczych, chociaż dzisiaj będzie on wyłącznie tłem. Postanowiłam bowiem zrobić pierwszą i zapewne jedyną w dziejach bloga notkę... uwaga, uwaga, fanfary... o modzie. ;p A dokładniej rzecz ujmując o tej białej sukience z tytułu. Bardziej zorientowani w temacie żeglarskim skojarzą ten tekst z pewną niezwykle urokliwą szantą pod tytułem "biała sukienka", gdzie właśnie pojawia się ten zwrot. W tym roku postanowiłam ją zobrazować, zwłaszcza że udało mi się znaleźć idealną białą sukienkę tuż przed wrześniowym wyjazdem na rejs po chorwackim wybrzeżu. Grzechem byłoby zostawienie jej w domu, więc ładnie ją zapakowałam do plecaka i czekała na swoją chwilę. Nadeszła ona przedostatniego dnia na wyspie Solta w przeuroczym miasteczku Stomorska. I tam właśnie Was zapraszam. :)       Miasteczko położone jest niezwykle malowniczo i za każdym razem, gdy żeglujemy w tym rejonie, wpływamy tutaj na noc. Mieści się tutaj stosunkowo niewiele jachtów, więc podejrzewam, że w sezonie ciężko o miejsce, na szczęście pod koniec września jest ciut łatwiej, chociaż w tym roku akurat zajęliśmy ostatnie wolne miejsce. :) Fantastyczne wrażenie robi widok rozciągający się z niego, bowiem w oddali doskonale widoczne są światła Splitu leżącego niemalże dokładnie po drugiej stronie. Na kilku zdjęciach można go zobaczyć w tle. Nie ma tutaj zbyt wielkiego ruchu, więc cała wyspa po prostu pachnie. Woń kwiatów i sosenek unosi się w powietrzu i wprawia człowieka w bardzo dobry humor. :)          Uwaga, teraz część poświęcona modzie - sukienka jak widać jest biała. ;p Posiada świetną falbanę na dekolcie, przez co czuję się zdecydowanie grubsza, ale wbrew pozorom, nie jest to wada. Jakoś tak ten hiszpański styl średnio się na mnie układa, chociaż na zdjęciach wygląda naprawdę nieźle. Dostać ją można w sklepie Sugarfree, ja swoją zamawiałam przez internet, rozmiar XXS. ;p Już mam ich trzy różne sukienki i zawsze jestem pełna zachwytu, że ten rozmiar jest na mnie idealny. Szkoda, że w innych sklepach tak rzadko występuje, miałabym nieco łatwiej. ;) Wiązane zaś baletki też zostały zakupione przez internet w DeeZee i są świetne. ;) Tylko trzeba je sobie naprawdę mocno zawiązać, żeby nie spadały i można w nich hasać cały dzień. ;) Sprawdzone, bo pół mojej wizyty w Hiszpanii w nich łaziłam, po tym jak rozpadły mi się japonki, a w przedostatni dzień wyrzuciłam trampki i na Madryt zostały mi tylko one. Ale dały radę. ;)          Dodatków (poza niezbędnymi latem okularami) nie ma żadnych, makijażu też nie, nawet włosy są nieuczesane, bo nie wymagajmy zbyt wiele od siebie w wakacje. ;) Ma być luźno i wygodnie. :) Dlatego też właśnie ta stylizacja (hehehehe ;p) będzie jedyną na blogasku, bo ja po prostu się do tego nie nadaję i nie za bardzo widzę siebie pakującą na wyjazd tonę dziwnych rzeczy potrzebnych tylko do zdjęcia. Szafiarką nie będę, przykro mi. ;p Ale doszłam do wniosku, że akurat ta sukienka fajnie się będzie tutaj prezentować. I myślę, że Wam też się spodobała. ;)~~Madusia.

Gaijin w podróży

Dawna i współczesna architektura japońska

Wśród japońskiej architektury znaleźć można proste, minimalistyczne budowle, czy pełne przepychu pałace. Symetryczne świątynie buddyjskie i asymetryczne ogrody. Każda historyczna epoka wywarła określony styl architektury. Niewątpliwe jednak niezmienny jest fakt, że Japończycy tworzą budowle zgodnie z duchem natury. Czują się jej integralną częścią, więc ich architektura od wieków wzorowana była na tym, co spotkać można w naturze. Stąd tak wiele naturalnych elementów budowli, która mimo, wydawać by się mogło, mało trwałych materiałów, przetrwała wiele wieków i zachwyca do dziś. Cechy japońskiej architektury Wpływ natury na architekturę widoczny jest przede wszystkim w świątyniach. Doskonałym przykładem jest shintoistyczna świątynia bogini słońca Amaterasu w Ise, która powstała w III wieku. To przykład ludzkiego geniuszu inspirowanego samą naturą. Świątynia powstała z drzewa cyprysowego i pokryta została korą. Do jej budowy nie użyto ani jednego gwoździa. Forma i kolor budowli tak idealnie wtapia się w naturalne otoczenie, że ma się wrażenie, iż świątynia jest integralną częścią otaczającej ją przyrodą. Od 685 roku świątynia przebudowywana jest co 20 lat. Wymiana materiałów na identyczne pozwala zachować jej oryginalny charakter już od pokoleń. Choć w przypadku architektury japońskiej, oznaki zużycia, nie muszą oznaczać od razu mniejszej wartości budowli. Wręcz przeciwnie. Tradycyjna architektura japońska przejawia zamiłowanie do materiałów, które ze względu na małą, domniemaną trwałość, są raczej lekceważone na Zachodzie. Wprawdzie nie dziwi wykorzystanie drewna i gliny jako materiałów budulcowych, ale już zamiłowanie do starzejących się materiałów nie jest powszechnie spotykane. Według japońskiej tradycji, dopiero drewno, które przejawia oznaki starzenia, nabiera estetycznego wymiaru. Mimo prostych, drewnianych konstrukcji, japońska architektura od wieków chwalona jest za wyjątkową wytrzymałość, co na tak aktywnym sejsmicznie terenie, jest wielkim skarbem. Domy składają się praktycznie z jednej stałej ściany, w której znajduje się często wgłębienie zwane tokomona, będące swego rodzaju schronem dla obrazów i dzieł sztuki. Pozostałe ściany składają się z lekkiej kraty drewnianej, oklejonej nasączonym olejem papierem. Kolejną ważną, głęboko zakorzenioną w japońskiej tradycji, cechą architektury jest asymetria. Wprawdzie dziś w Japonii wiele znajdziemy budowli o typowo symetrycznych kształtach. Ma to jednak związek z napływem chińskiego buddyzmu i wpływem kultury Zachodu. Oczywiście i asymetria ma związek ze wspomnianym wcześniej przywiązaniem do natury. Domy często budowane były na terenach górzystych, na zalesionych stokach. Dzięki asymetrii, idealnie komponowały się z naturalnym otoczeniem. Nieregularne kształty pojawiły się także w literaturze, kaligrafii, ceramice i innych sztukach pięknych. Liczący około 500 lat ogród świątyni Ryoanji to doskonały przykład asymetrii mającej swe podłoże w buddyzmie Zen. Historia japońskiej architektury Budowle okresu Jomon to jedynie ziemianki rozpoznane dzięki odkryciom archeologicznym. Jednak już w okresie Yayoi odnaleziono ślady najstarszego budownictwa, jak np. spichlerze. W czasie Kofun zaczynają powstawać charakterystyczne grobowce na planie dziurki od klucza. Z tego też okresu pochodzi najstarsza i aktualna do dziś forma świątyni shintō. Asuka to okres, w którym na tereny Japonii wkraczają wpływy kultury chińskiej. Dotyczy to także architektury, która od teraz opiera się na zasadach buddyzmu. Do jej głównych elementów zalicza się: osiowością i symetrią układu kompozycyjnego, posadowienie budynku na kamiennym cokole, dach kryty ceramiką i podtrzymywany całym systemem , bogato zdobionych wsporników. Lata 794–1185 to bardzo ważny dla rozwoju japońskiej architektury okres. Wtedy też zaczęto oddalać się od wpływu chińskiej kultury. Budowle charakteryzowała asymetria i swoista lekkość drewnianej konstrukcji . Wiele budowli stanęło na specjalnych słupach, a dachy pokryte zostały korą cyprysową. Przykładem tego typu budowli jest tzw. Świątynia Feniksa w Uji koło Kioto. Okres Muramachi to czas panowania rezydencji mieszkaniowych. Charakterystycznymi elementami budowli była wspomniana wcześniej tokonoma stanowiąca najważniejszą część budowli, gō–tenjō”, czyli kasetonowy sufi oraz „engawa” – weranda obiegająca dom dookoła. Oczywiście każdy dom otoczony był ogrodem będącym spójną częścią sąsiadującej przyrody. Często tworzono je wedle koncepcji zen. Posiadały strumień wodny oraz odpowiednio ułożone kamienie. Ogrody stanowiły idealne miejsce medytacji, liczył się więc minimalizm i prostota. W latach 1573–1603 na terenie Japonii zaczęły powstawać zamki. Były nie tylko budowlami obronnymi, ale również miejscem, gdzie przebywali władcy. Musiały więc charakteryzować się odpowiednią estetyką. Architekci wykorzystywali przede wszystkim ukształtowania terenu, które stanowiły element obronny. W tym okresie po raz pierwszy architektura świecka przeszła wspaniałością architekturę religijną. Okres Tokugawów może być nazwany barokiem japońskim. Powstają wspaniałe, przesycone barwami formy architektoniczne, złote mauzolea, bogato zdobione świątynie. Druga połowa XIX wieku to zakończenie trwającej od 1639 roku izolacji Japonii. Oznacza to migrację kultury Zachodu na teren wysp japońskich. Pod wpływem kultury europejskiej, zmienia się wygląd budynków użyteczności publicznej jak szpitale, szkoły, czy urzędy. Wiele budynków wręcz kopiowano. Jednak brak dostosowania architektury typowej dla zachodu w warunkach sejsmicznych spowodował, że większość budynków z tamtej epoki już nie istnieje. Połączenie tradycji z nowoczesnością Dziś Japonia to swoista mieszanka nowoczesności i tradycji. Obok drewnianych, zdobionych świątyń sprzed kilku wieków, stoją oszklone drapacze chmur – jedne z najnowocześniejszych na świecie. Współczesna Japonia to także eklektyzm, który charakteryzuje się swobodą w mieszaniu stylów oraz matabolizm, czyli konstruowanie tylko zasadniczego układu architektonicznego, z możliwościami zmiany i dobudowywania. Japońska architektura, podobnie jak cała kultura, jest niezwykle oryginalna. Wynika to przede wszystkim z wieloletniej izolacji kraju przed światem zewnętrznym. W tym czasie rozwijał się styl łączący świat natury z architekturą. Powstawały budowle o czystej formie i zaskakującej prostocie. To wszystko w połączeniu z mentalnością Japończyków sprawia, że architektura Kraju Kwitnącej Wiśni zasługuje na uwagę i szacunek. Artykuł Dawna i współczesna architektura japońska pochodzi z serwisu Gaijin w Podróży.

Kami and the rest of the world

Trebic, Czech Republic – charming town with two UNESCO sites

The majority of people visiting Czech Republic focus only on Prague and surroundings and I get that – it is stunning out there (Prague is my all time favorite city anyway). But the country has so much more to offer, with so many interesting little towns that you probably haven’t heard of. One of them […] Post Trebic, Czech Republic – charming town with two UNESCO sites pojawił się poraz pierwszy w Kami and the Rest of the World.

qbk blog … photoblog

Sztokholm, miasto na wodzie

Kilka zdjęc z kolorowego miasta na wodzie. Sztokholm, Szwecja, 5-6 listopada 2016

SolarStratos: stratosferyczny samolot napędzany energią słoneczną. Pułap lotu: 25 tys. metrów!

Gadźetomania.pl

SolarStratos: stratosferyczny samolot napędzany energią słoneczną. Pułap lotu: 25 tys. metrów!

Dworek Kościuszków w Lublinie

SISTERS92

Dworek Kościuszków w Lublinie

Philips 240B7QPJEB i 240B7QPTEB: nowoczesne monitory z matrycą IPS w formacie 16:10

Gadźetomania.pl

Philips 240B7QPJEB i 240B7QPTEB: nowoczesne monitory z matrycą IPS w formacie 16:10

Przepis na mobilną fotoedycję: Podwójna ekspozycja [cz. 2]

Komórkomania.pl

Przepis na mobilną fotoedycję: Podwójna ekspozycja [cz. 2]

Po wcześniejszym falstarcie z edycją dot. podwójnej ekspozycji, która niebezpiecznie balansowała na granicy fotomontażu, przyszedł czas na drugie podejście omawiające wzajemne przenikanie obrazów. W tym odcinku cyklu pokażę Wam, jak w łatwy i szybki sposób stworzyć przykład przyciągającej wzrok podwójnej ekspozycji.Czytaj więcej w Komórkomania.pl

Gigabyte Xtreme Gaming XTC700: high-endowe chłodzenie CPU powietrzem

Gadźetomania.pl

Gigabyte Xtreme Gaming XTC700: high-endowe chłodzenie CPU powietrzem

Blogmas: dzień 10. - a Ty jak spędziłeś swoje ostatnie urodziny? ;)

PO PROSTU MADUSIA

Blogmas: dzień 10. - a Ty jak spędziłeś swoje ostatnie urodziny? ;)

           Sobota, dwa tygodnie do Świąt, więc przygotowania nabierają coraz większego tempa. W tym całym zamęcie chciałabym Wam dzisiaj zaproponować chwilowy powrót do wakacji. Przenieśmy się do sierpniowej Hiszpanii, gdzie przepięknie przygrzewa słoneczko, a na termometrze widnieje ponad trzydzieści kresek. Właśnie w jeden z takich dni wypadły moje urodziny, które spędziłam wyjątkowo nietypowo. Tego dnia bowiem opuściliśmy stolicę Hiszpanii i przejechaliśmy kilkadziesiąt kilometrów kierując się w stronę gór Guadarrama. Po drodze minęliśmy słynny Escorial, ale to nie on był celem naszej wyprawy. Nie, myśmy udali się ciut dalej i ciut wyżej do miejsca zwanego Valle de los Caídos, czyli do Doliny Poległych. Świetne miejsce na spędzenie swoich ostatnich przed trójką z przodu urodzin c'nie? ;p Ale zapewniam Was, że miejsce robi ogromne wrażenie, chociaż zdecydowanie nie jest to żadna wesoła historia. Zapraszam na relację! :)          Pełna nazwa tego miejsca to Monumento Nacional de Santa Cruz del Valle de los Caídos - Narodowy Pomnik Świętego Krzyża w Dolinie Poległych i dokładnie tłumaczy jego charakter. Jest to mauzoleum poświęcone pamięci ofiar wojny domowej w Hiszpanii toczącej się w latach 1936-1939. Jego budowę zlecił w pierwszą rocznicę zakończenia wojny generał Franco, zaś ukończone zostało dopiero w 1959 roku. Widząc jednak rozmach tej budowli zupełnie nie dziwi, iż budowa trwała niemalże dwadzieścia lat. To co widać na powyższym zdjęciu jest jedynie małą częścią tego, co powstało.           Najbardziej charakterystycznym punktem całego mauzoleum jest zdecydowanie ogromny krzyż umieszczony na szczycie góry. Kiedyś można było wjechać kolejką do jego podnóża, żeby móc z bliska przyjrzeć się 18-metrowym figurom czterech ewangelistów oraz czterech cnót u podstawy krzyża, jednakże od kilku jest jest nieczynna. A szkoda, bo podejrzewam, że widok z góry na okolicę jest zachwycający. Sam krzyż też robi ogromne wrażenie, bowiem ma aż 152,4 m wysokości, 46 m rozpiętości i 6 m szerokości, zaś waży 201 tysięcy ton i jest widoczny z odległości prawie 50 kilometrów (czyli czasem widać go nawet z Madrytu) Jest on też zarazem najwyższym pamiątkowym krzyżem na świecie.       Jak już wspominałam, mauzoleum leży w górach Guadarrama w dolinie Cuelgamuros. Składa się ono nie tylko z widocznego krzyża, ale także z gigantycznej podziemnej bazyliki wykutej w skale, zaś po drugiej stronie wzgórza  Risco de Nava mieści się klasztor benedyktyński. Tam jednak nie dotarliśmy, bo zabrakło nam czasu. Sporo go bowiem spędziliśmy wewnątrz - w bazylice. Niestety obowiązywał tam zakaz fotografowania, więc jedynie słowami mogę spróbować opisać to, co tam zobaczyliśmy. Wyobraźcie sobie podziemną kryptę, długą na 262 metry i wysoką na sześć pięter. Pamiętajcie, że absolutnie wszystko zostało wykute w skale przez kilkanaście tysięcy więźniów, bowiem w myśl polityki pojednania każdy dzień pracy oznaczał skrócenie wyroku o dwa dni, a za rok pracy darowano 10 lat więzienia. Brzmi jak niezły układ, ale nie do końca tak było, bo wielu oddało przy budowie swoje życie. Zresztą, pochowanych we wnętrzu bazyliki zostało czterdzieści tysięcy poległych w wojnie, a także sam generał Franco po swojej śmierci w 1975 roku. Przy ołtarzu znajduje się tablica ze złotymi literami "Francisco Franco Bahamonde", którą oświetla światło z wykutego w skale okienka. Znajduje się tu również drewniany krucyfiks, wykonany osobiście przez dyktatora z drzewa jałowcowego. Panuje tutaj przyjemny latem chłód, ale mnie to miejsce przyprawiało o dreszcze. Czuć tutaj ogromną powagę, którą potęguje panująca cisza. Rozmiary wnętrza przytłaczają, widać, że Franco chciał przytłoczyć ludzi rozmachem tego miejsca i to mu się udało.           Wszystko w tym miejscu jest ogromne, dlatego też zupełnie nie dziwi, iż przed wejściem do bazyliki rozciąga się olbrzymi plac. Widok z niego zaś jest oszałamiający, bowiem przepięknie prezentuje się dolina, a w oddali majaczą przedmieścia Madrytu. Miejsce na to mauzoleum zostało wybrane naprawdę doskonale, mimo iż nie należy do najbardziej obleganych turystycznie. Ciężko się w ogóle czegokolwiek o nim dowiedzieć w Hiszpanii, wszyscy raczej ciągną do Escorialu niż tutaj.            Te urodziny na pewno zapamiętam na długo właśnie dzięki wizycie w tym miejscu. Spędzone tutaj godziny sprawiły, że w pełni poczułam ciężar historii, która sprawiła, iż doszło do powstania mauzoleum. Postanowiłam też przyjrzeć się z bliska hiszpańskiej wojnie domowej, bo przyznam szczerze, że jest to zupełnie pomijany w naszej szkole temat i jedyne co mi się z nią kojarzy to postać Hemingwaya. ;)  Jeśli kiedyś będziecie w okolicy Madrytu, znajdźcie kilka godzin i przejedźcie się do tego miejsca. Warto tutaj zapalić świeczkę tym bezimiennym ludziom, którzy ponieśli największą ofiarę - zarówno w czasach wojny jak i przy budowie. Co też i ja uczyniłam w swoje urodziny. :)~~Madusia.

Warsztaty Fotograficzne w Studio Huśtawka [styczeń 2017]

Fotoblogia.pl

Warsztaty Fotograficzne w Studio Huśtawka [styczeń 2017]

WOJAŻER

#SztukaPodróżowania: Skąd masz pieniądze na swoje podróże?

Pieniądze, moi Drodzy, lubią ciszę. To pierwsza prawda, którą należy znać i raz na zawsze zapamiętać. To, że pieniądze szczęścia nie dają, to z kolei pierwsze kłamstwo, które wciska się tym, którzy ich nie mają. Może i pieniądze szczęścia nie dają, ale chyba trochę pomagają, a z pewnością nie przeszkadzają. Pieniądze, a szczególnie mówienie lub pisanie o nich, zawsze były drażliwym tematem, nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach rozrzuconych na wielu kontynentach świata. Nie, nie będę dziś ujawniać mojego zeznania podatkowego, nie powiem Wam, ile na podróże wydawaliśmy, bo nic to w ogólny dyskurs nie wniesie, poza tanią sensacją dla niektórych, dla innych zaś uśmiechem politowania, że i tak tanio. Perspektywa na sprawę jest różna, wedle powszechnie znanej zasady: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jednocześnie zupełnie rozumiem wszystkie te pytania, które wynikają z normalnej, ludzkiej ciekawości, oraz często, chęci powtórzenia podobnego modelu podejścia do podróżowania. Dlatego też chciałem dziś poruszyć temat pieniędzy na podróże. Także po to, abyśmy wszyscy zrozumieli, że nie ma w życiu czegoś takiego, jak rozwiązanie idealne, sposób idealny, podejście …

TIME wyjaśnia: Rogi Trumpa na okładce magazynu to zupełny przypadek

Fotoblogia.pl

TIME wyjaśnia: Rogi Trumpa na okładce magazynu to zupełny przypadek

Wiemy, jak będzie działać Light L16, czyli 52-megapikselowy kompakt

Fotoblogia.pl

Wiemy, jak będzie działać Light L16, czyli 52-megapikselowy kompakt

Tri Setyo Widodo zamyka cudowny mały świat w dopracowanych kadrach

Fotoblogia.pl

Tri Setyo Widodo zamyka cudowny mały świat w dopracowanych kadrach

Ilona Szwarc - I am a Woman and I Feast on Memory

Fotoblogia.pl

Ilona Szwarc - I am a Woman and I Feast on Memory

W Warszawie powstał pierwszy w Polsce Instax Store

Fotoblogia.pl

W Warszawie powstał pierwszy w Polsce Instax Store

Omlet z płatkami ryżowymi

Kuchnia Bazylii

Omlet z płatkami ryżowymi